Powyżej: sytuacja na 2 dni po zdarzeniu, parking widoczny od 0:57
W ubiegłym tygodniu, w nocy z piątku na sobotę, w Szwecji doszło do drogowej katastrofy. Osuwisko ziemne zabrało ze sobą kilkusetmetrowy odcinek autostrady E6, a także zniszczyło znaczą część pobliskiego parkingu dla ciężarówek. Przewoźnicy obsługujący Skandynawię muszą się więc przygotować na wiele miesięcy z objazdami, a łączne straty finansowe szacuje się na setki milionów lub nawet miliardy koron (artykuł na ten temat tutaj).
Poza trzema osobami rannymi, które poruszały się trasą E6 w momencie katastrofy, na liście pierwszych poszkodowanych znaleźli się też kierowcy oraz właściciele 11 ciężarówek. Pojazdy te odbywały akurat pauzę na wspomnianym parkingu i zostały uwięzione na popękanym oraz zapadniętym placu.
Jak donosi szwedzki magazyn branżowy „Trailer”, wszystkich 11 kierowców ewakuowano w trybie natychmiastowym, bez możliwości zabrania jakichkolwiek bagaży, a nawet powrotu do kabin po osobiste dokumenty. Istniało bowiem realne zagrożenie, że ziemia będzie ulegała dalszemu osuwaniu. Kierowcom zapewniono też pokoje hotelowe w pobliskim Stenungsund, jako że okazali się to wyłącznie obcokrajowcy.
Pobyt w hotelu przeciągnął się aż do wtorku, a więc na cztery dni po katastrofie. Dopiero wtedy miejsce zdarzenia było na tyle zabezpieczone, że Szwedzi umożliwili dostęp do większości kabin. 10 z 11 kierowców odebrało wówczas swoje dokumenty, a następnie też musiało opuścić Stenungsund. Zapewne wrócą oni więc do domów lub odbędą dalsze trasy innymi pojazdami.
Za to same ciężarówki nadal znajdują się na uszkodzonym parkingu. Przewoźnicy nie mają możliwości ich odebrania, ani też nie zezwolono na żadne rozładunki. Tymczasem wśród pojazdów znajduje się między innymi polski zestaw z zupełnie nową chłodnią, wykonującą ledwie pierwszą trasę z ładunkiem ryb. Jeśli więc ciężarówka spędzi tam kolejny tydzień, bez możliwości chłodzenia ładunku, nadwozie nowej naczepy najprawdopodobniej nie będzie się już nadawało do użytku.
