Ciężarówka z silnikiem Dniepra i 10-calowymi kołami – na produkcje brakło środków

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Niniejszy artykuł będzie historią ciężarówki stworzonej z czegokolwiek. Wśród użytych elementów wymienię silnik z motocykla, aż dwie skrzynie biegów, a nawet koła pochodzące z pojazdu dla inwalidów. Pojazd powstał w Kijowskich Zakładów Motocyklowych KMZ, a przyczyną jego skonstruowania było podejście Związku Radzieckiego do swoich własnych obywateli: z jednej strony, budowano mnóstwo terenowych ciężarówek przeznaczonych dla wojska, z drugiej zaś, kompletnie zaniedbywano produkcję pojazdów w sektorze cywilnym, w tym zwłaszcza dla lekkiej dystrybucji. Lokalny przemysł próbował więc sobie radzić wszelkimi dostępnymi środkami…

Motocykl M-72 „Dniepr”:

Same motocykle KMZ powinny być raczej znane miłośnikom jednośladów, jednak i tak warto przybliżyć ich historię. Wszystko zaczęło się już w 1932 roku kiedy to w Kijowie zbudowano samochodowo-czołgową bazę remontową. W 1941 roku, gdy Niemcy zaatakowali ZSRR, całość ewakuowano najpierw do Charkowa, a następnie do Kazania. Zakłady powróciły na swoje dawne miejsce dopiero dwa lata później i do końca wojny ich zadaniem, oprócz remontowania radzieckich i zdobycznych niemieckich pojazdów, był także montaż amerykańskich i brytyjskich motocykli dostarczanych w ramach Lend-Lease Act. W ten oto sposób 21 września 1945 roku (a więc już po wojnie) dotychczasowe zakłady remontowe został przeorganizowane w Kijowską Fabrykę Motocykli KMZ. Początki były dosyć trudne, wiele elementów dostarczano z innych fabryk przez co KMZ stanowiły wówczas raczej coś w rodzaju montowni, jednak już w 1949 roku moce przerobowe nowych zakładów były na tyle wystarczające, iż można było przejść na produkcję ciężkich motocykli wojskowych M-72 „Dniepr” będących kopią przedwojennych BMW P71. Osiem lat później, a więc w 1957 roku konstrukcję tą zaczęto także oferować użytkownikom cywilnym, a samo KMZ, jeśli wierzyć dostępnym źródłom stało się największym producentem motocykli w Europie.

KMZ-1:

Szybko się jednak okazało, iż ambicje ukraińskich konstruktorów były znacznie większe. W 1959 roku, a więc dwa lata po tym jak motocykle „Dniepr” zaczęły stawać się w ZSRR prawdziwym hitem, kijowskie zakłady zaprezentowały niewielkie auto dostawcze nazwane KMZ-1. Była to konstrukcja ze wszech miar nietypowa, gdyż stanowiła bardzo ciekawą, a przy tym dosyć umiejętnie poskładaną mieszankę różnorodnych części. Jedyną rzeczą zbudowaną od zera było nadwozie ze skrzynią ładunkową, przy czym sama karoseria z opływową maską wyglądała naprawdę nowocześnie.

A co z resztą? Zaczynając od silnika, była to 2-cylindrowa 26-konna jednostka o pojemności 0,75 litra, zaadaptowana wprost z motocykla K-750. Silnik wyposażony został w dosyć ciekawy układ wymuszonego chłodzenia powietrzem w którym to  wentylator i blaszana obudowa kierowała przepływem powietrza. Kolejnym elementem przeniesionym z motocykla była skrzynia biegów o czterech przełożeniach, która, co charakterystyczne dla jednośladów, nie posiadała biegu wstecznego. W efekcie ukraińscy inżynierowie zmuszeni zostali do zamontowania na tylnej osi samochodu dodatkowej skrzyni z tylko jednym biegiem umożliwiającym jazdę do tyłu. Na tym jednak nie koniec. Małe, zaledwie 10-calowe koła z niezależnym przednim zawieszeniem zapożyczono z niewielkiego czterokołowca dla inwalidów, natomiast układ kierowniczy i hamulce pochodziły z osobowego Moskwicza 402. Jak się jednak okazało ta cała prowizorka miała sens. KMZ-1 ze swoją wagą wynoszącą zaledwie 550 kg mógł zabrać aż 600 kg ładunku, a jego prędkość maksymalna oscylowała w granicach 60-80 kilometrów na godzinę. Trzeba przyznać, iż jak na takiego malucha te wartości były naprawdę imponujące. Sam silnik natomiast spalał około 7 litrów benzyny na 100 kilometrów, a dzięki czterosuwowej konstrukcji nie było potrzeby mieszania paliwa z olejem jak często to bywało w przypadku dwusuwów.

KMZ-3:

Nic zatem dziwnego, iż konstrukcję postanowiono rozwijać. W latach 1960-1961 zbudowano kolejne dwa prototypy miniciężarówek oznaczonych jako KMZ-3 (ze skrzynią ładunkową) oraz KMZ-4 (furgon z zamkniętym nadwoziem), których karoserie wykonano z lekkiego włókna szklanego. Do kolejnych nowości należało zaliczyć również koła, układ hamulcowy i układ kierowniczy które tym razem zapożyczono z Zaporożca. Zmieniono również ramę, design stał się kanciasty, a szoferkę kierowcy przesunięto do tyłu co pozwoliło na bardziej równomierne obciążenie osi. Ukraińscy konstruktorzy pozwolili sobie nawet na drobne przyozdobienie swojego produktu dosyć ładnym, biało-niebieskim malowaniem, a komfort kierowcy poprawiono poprzez zastosowanie bardziej eleganckich materiałów wykończeniowych.

KMZ-4:

Kijowskie zakłady swoją niezwykłą miniciężarówką próbowały zainteresować także wojsko. W ten oto sposób w 1962 roku opracowano KMZ-5, który od poprzedników wyróżniał się wzmocnioną ramą, zawieszenie, tylnych kół z drążkiem skrętnym oraz stalową kabiną bez drzwi przykrytą materiałowym dachem. I to też wcale nie była głupia koncepcja, gdyż w mojej opinii taki pojazd byłby idealnym narzędziem dla poddziałów zwiadowczych i desantowych.

KMZ-5:

Niestety te niezwykłe miniciężarówki nigdy nie trafiły do produkcji seryjnej, a żaden z czterech zbudowanych prototypów nie zachował się do dnia dzisiejszego. Powodem decyzji o anulowaniu projektu był brak środków na dokładniejsze testy oraz odpowiednie doposażenie zakładów KMZ. Skończyło się więc jak zwykle w ZSRR: mocarstwo, które rywalizowało wówczas ze Stanami Zjednoczonymi w podboju kosmosu, nie było w stanie wdrożyć na rynek nawet tak prostej konstrukcji. Nie da się ukryć, iż zmarnowano przy tym ogromną szansę, gdyż jak pokazała chociażby niemała popularność NRD-owskiego Multicara, popyt na takie konstrukcje był dosyć spory nie tylko w kraju, ale także i za granicą.