Powyżej: telewizyjny materiał z akcji i wywiad ze strażakiem
Na moście liczącym po dwa pasy ruchy w każdą stronę, bez pasa awaryjnego i bez rozdzielających barier, zatrzymał się uszkodzony samochód osobowy. Niestety, nie zauważył go kierowca kolejnej osobówki, dokonując najechania i wpadając przy tym na sąsiedni pas ruchu. Tam rozbite auto uderzyło w poprawnie jadący ciągnik siodłowy z naczepą, wyrzucając go z jezdni i kierując w stronę krawędzi mostu…
Powyższy wstęp prowadzi nas do dramatycznej akcji ratunkowej, która rozegrała się w miniony piątek, w amerykańskim mieście Louisville. Stosunkowo lekki, dwuosiowy ciągnik siodłowy marki Volvo przebił się tam przez bariery i wypadł z mostu, a przed upadkiem do wody zatrzymał go tylko własna naczepa, której tylna część zaklinowała się na moście i oparła na jednym z filarów.
Zdjęcia opublikowane przez lokalną policję:
Kierująca ciężarówką nie miała żadnej możliwości, by opuścić wrak o własnych siłach. Musiała czekać na wyspecjalizowaną pomoc ze strony strażaków, co zajęło około pół godziny. W tym czasie cały ciężar ciągnika spoczywał na sworzniu królewskim oraz siodle, a naczepa trzymała się na jezdni tylko dzięki ciężkiemu ładunkowi żywności. Sytuacja była też tym bardziej niebezpieczna, że amerykańskie naczepy nie mają typowych ram, a jedynie lekkie podłużnice. Poddany dużym przeciążeniom pojazd mógł więc grozić po prostu złamaniem.
Na szczęście po półgodzinnym oczekiwaniu udało się przeprowadzić skuteczną akcję ratunkową. Jeden ze strażaków został opuszczony do ciągnika na linie, wysuniętej z wozu strażackiego z drabiną. Pomógł on kierującej wydostać się przez boczną szybę kabiny, by dzięki temu nie ryzykować gwałtownego otwarcia drzwi. Następnie kobietę wciągnięto na most. Okazała się ona kompletnie przerażona, ale na szczęście nie doznała żadnych fizycznych obrażeń.
Poglądowe zdjęcie konfiguracji uczestniczącej w zdarzeniu: