Była, godzina 6.45 rano. Niemiecką autostradą A7 jechał 36-letni Białorusin, zasiadający za kierownicą Iveco Stralis z naczepą. Dojeżdżał on akurat do węzła Fulda Nord i mniej więcej na kilometr przed nim postanowił zmienić pas na lewy.
Tą samą trasą jechał także srebrny Mercedes klasy C. Samochód zbliżał się do ciężarówki lewym pasem i oczywiście zamierzał ją wyprzedzić. Gdy natomiast samo Iveco też zaczęło zjeżdżać na lewy pas, kierujący Mercedesem 38-latek nie zdążył w porę wyhamować. Uderzył w tył naczepy i z uszkodzonym przodem zatrzymał się przy barierce rozdzielającej jezdnie.
Kierujący Mercedesem włączył światła awaryjne i wyszedł za samochód, by rozstawić trójkąt ostrzegawczy. Podobnie zrobił kierujący Iveco, stojąc przy tym na pasie awaryjnym. Tymczasem w kierunku zdarzenia nadjechał trzeci samochód, w postaci niebieskiego Audi A5, również zajmującego lewy pas ruchu.
Kierujący Audi 63-latek z jakiegoś powodu nie zauważył świateł Mercedesa. Dojechał do niego z bardzo dużą prędkością, dopiero w ostatniej chwili gwałtownie odbijając na prawo. Wtedy też kierowca stracił panowanie nad pojazdem, z lewego pasa przejechał aż na pas awaryjny i wbił się pod naczepę stojącego tam Iveco.
Uderzenie przypadło na lewą stronę kabiny Audi, a siedzący tam mężczyzna odniósł śmiertelne obrażenia. Jego ciało zostało też zakleszczone we wraku, a wydobycie go na zewnątrz wymagało wycinania kompletnych drzwi i środkowego słupka. Na czas tej akcji autostrada była całkowicie zablokowana, z ruchem wstrzymanym na obu pasach.
Uczestnicy pierwszej kolizji nie zostali poszkodowani. Czy natomiast któryś z nich zostanie określony współodpowiedzialnym za tragedię? Na ten temat na razie nikt oficjalnie się nie wypowiedział.
Do zdjęć przejdziecie poniżej: