Jak ograniczony jest dostęp kierowców ciężarówek do bieżącej opieki medycznej i jak trudno o pomoc w czasie samotnego przebywania w kabinie – tego raczej nie trzeba nikomu wyjaśniać. Tymczasem niemieccy strażacy poinformowali o kolejnym przypadku, w którym kierowca doznał na parkingu ostrego ataku choroby, a na zapewnienie mu ratunku było już niestety za późno.
Dramat rozegrał się w czwartek nad ranem, na niemieckim parkingu Spessart Süd, przy autostradzie A3. Tuż po godzinie 5 kierowca pauzującej tam Scanii z cysterną poczuł kilka bocznych uderzeń w swój pojazd. Odpowiadał za nie Mercedes-Benz Actros, który z jakiegoś powodu zaczął toczyć się po placu, przejechał w poprzek rajek i trafił właśnie w cysternę, kilkukrotnie się od niej odbijając.
Gdy na miejsce przybyły służby ratunkowe, za kierownicą Actrosa zastano nieprzytomnego 61-latka. Według ustaleń ratowników, stracił on świadomość z następstwie ataku choroby, co też pozbawiło go kontroli nad pojazdem i skutkowało omawianym zdarzeniem. Co więcej, mężczyzna był w ciężkim stanie i wymagał natychmiastowej pomocy specjalistów. Z kabiny wyciągnięto go przy użyciu noszy, a następnie przetransportowano do szpitala, gdzie mężczyzna niestety zmarł.
Służby ratunkowe musiały zająć się także 46-letnim kierowcą cysterny. Odniósł on bowiem obrażenia, które co prawda nie były poważne, ale wymagały hospitalizacji. Poza tym na miejsce trzeba było sprowadzić zastępczy zestaw z cysterną, który przejął ładunek z uszkodzonego pojazdu. Straty finansowe oszacowano na 70 tys. euro, a jedyna dobra wiadomość jest taka, że uderzona cysterna na szczęście nie uległa rozszczelnieniu i parking nie został zalany niebezpieczną, żrącą cieczą.