Alimenty a praca kierowcy – odbieranie prawa jazdy, zajmowanie diet i konkretny przykład z wczoraj

Śląscy funkcjonariusze ITD trafili wczoraj na szczególny przykład jazdy bez uprawnień. Był nim kierowca przeładowanego „busa”, któremu uprawnienia zostały zatrzymane za niepłacenie alimentów. W efekcie mężczyzna odpowie za swój czyn przed sądem, a kierowany przez niego samochód musiał zostać odholowany.

Skoro już natomiast o tym temacie mowa, warto przypomnieć sobie zarówno nowe, jak i dobrze znane przepisy. Te dobrze znane dotyczą zatrzymywania uprawnień, czyli sytuacji takiej jak powyżej. Nowe pozwalają natomiast na zajęcie diet kierowcy przez komornika, narzucając przy tym współpracę ze strony firmy transportowej.

Czy kierowcy zawodowemu również może zostać odebrane prawo jazdy? Jak najbardziej, nawet w przypadku zawodowych kategorii C oraz C+E. Co prawda sądy znają przypadki odstąpienia od takiej decyzji, by nie odebrać dłużnikowi możliwości wykonywania zawodu. Niemniej normą jest, że  odbiera się zarówno uprawnienia na „osobówki”, jak i te zawodowe.

By uprawnienia zostały zatrzymane, trzeba zalegać z alimentami z co najmniej sześciu miesięcy, w wysokości co najmniej 50 proc. ich kwoty. Odebrania uprawnień dokonują wówczas lokalne władze. Wszystko ma natomiast na celu skłonienie dłużnika do opłacenia alimentacyjnych należności.

Druga sprawa to nowe przepisy, wprowadzone na początku tego roku. Zgodnie z nimi, komornik ma prawo zając na poczet alimentów także połowę diet otrzymywanych przez dłużnika. Jest to więc istotna zmiana dla kierowców ciężarówek, często otrzymując więcej diet niż podstawowego wynagrodzenia.

Co też ważne, nowelizacja przepisów zwiększyła kary dla pracodawców, którzy nie przekażą należności komornikowi. Potencjalna grzywna jest teraz o 250 proc. wyższa, wynosząc do 5 tys. złotych. Właśnie tyle może więc zapłacić przewoźnik, który nie przekaże komornikowi połowy diet swojego pracownika.

 Oto wspomniany na wstępie komunikat WITD Katowice:

Wczorajsze kontrole z ważeniem pojazdów dostawczych przeprowadzone w Tychach przysporzyły mandatów aż piętnastu kierowcom. Tyle bowiem przeładowanych pojazdów o d.m.c. do 3,5 tony w ciągu kilku godzin kontroli przy DK-1 stwierdzili śląscy inspektorzy.

Najcięższy z nich ważył 5,5 tony. Każdy taki przeładowany pojazd musiał zostać częściowo rozładowany, aby móc jechać dalej. Jeden ze skontrolowanych dostawczaków nie odjechał jednak na własnych kołach – został usunięty na parking strzeżony. Kierujący nim miał bowiem zatrzymane prawo jazdy z powodu niezapłaconych alimentów.

Niepomyślnie zakończyła się kontrola dla jednego z kierowców pojazdu dostawczego. Pojazd, którym kierował, okazał się być przeładowany aż o 1800 kg, za co inspektorzy nałożyli mandat karny. Kierowca dodatkowo nie posiadał przy sobie prawa jazdy i początkowo nie chciał ujawnić rzeczywistego powodu jego braku. Z czasem sytuacja zrobiła się nieco napięta i w końcu kierowca przyznał, że dokument został mu urzędowo zatrzymany z powodu niepłacenia zasądzonych alimentów.

Sytuacja kierowania bez prawa jazdy wymagała interwencji policji i przybyły na miejsce patrol funkcjonariuszy zajął się sprawą kierowcy. Policjanci po weryfikacji danych w systemie informatycznym potwierdzili wersję kierowcy – mężczyzna miał status dłużnika alimentacyjnego uchylającego się od zobowiązań i na wniosek właściwego organu pomocy społecznej (np. MOPS), starosta który wydał mu prawo jazdy – zatrzymał go w drodze decyzji administracyjnej.

W powstałej sytuacji okazało się, że pojazdem którym kierował mężczyzna bez prawa jazdy nie ma kto odjechać z punktu kontroli. Policjanci zdecydowali więc o usunięciu pojazdu na parking strzeżony z pomocą lawety – na koszt właściciela pojazdu. Kierowca twierdził, że pierwszy raz wsiadł do auta po odebraniu mu prawa jazdy, gdyż chciał nieco dorobić. Nie dość, że nie zarobił, to jeszcze popełnił wiele naruszeń, sprowadzając na siebie i na właściciela pojazdu dodatkowe problemy i koszty.