Jakimi ciężarówkami jeżdżą filipińscy kierowcy, czyli „nowi Polacy” i sprzęt z kraju ich pochodzenia

Już w lutym 2013 roku prestiżowy holenderski dziennik „De Volkskrant” opublikował artykuł zatytułowany „Czy Filipiński trucker to nowy Polak?”. Tekst ten odnosił się do faktu, że polscy kierowcy stale zwiększają swoje wymagania i kimś będzie trzeba ich zastąpić. Tym rozwiązaniem miało być właśnie sprowadzenie Filipińczyków.

W momencie opublikowania wspomnianego artykułu po Europie miała już jeździć pierwsza setka Filipińczyków. Przez kolejne lata nieustannie ich przybywało, a w ubiegłym roku wybuchła międzynarodowa afera z udziałem firmy Kurt Beier. Duński przewoźnik został oskarżony o zatrudnianie azjatyckich kierowców na skandalicznych warunków, a medialna nagonka pozbawiła go kilku ważnych klientów. Prezes firmy miał wówczas przyznać, że całkowicie zrezygnuje z zatrudniania Filipińczyków, właśnie przez negatywne postrzeganie tego zjawiska.

Od tamtego czasu temat Filipińczyków wyraźnie ucichł. Można się domyślać, że niejedna duża firma wystraszyła się losu Kurta Beiera. Co oczywiście nie znaczy, że z filipińskich kierowców zrezygnowano w stu procentach. Wielu z nich pozostaje na naszym kontynencie, istnieją agencje wyspecjalizowane w ich sprowadzaniu, a ponadto Filipińczycy sami zgłaszają się do polskich przewoźników. Dokonują tego chociażby za pośrednictwem Facebooka.

Tymczasem Czytelnik Sebastian Rajchel nadesłał mi cały zestaw zdjęć z Filipin, które pokazują tamtejsze samochody ciężarowe. W obliczu opisywanych powyżej zjawisk warto więc przyjrzeć się im nieco bliżej, oglądając czym Filipińczycy jeżdżą w kraju swojego pochodzenia i z czego ewentualnie przesiadają się na sprzęt europejski.

Przypomnę tutaj, że po raz pierwszy zdjęcia ciężarówek z Filipin prezentowałem w 2016 roku, w tym artykule. Wyjaśniałem wówczas, że tamtejsi przewoźnicy korzystają z pojazdów o najróżniejszym pochodzeniu – amerykańskich, japońskich, europejskich oraz chińskich. Ta mieszanka wynikała z zaszłości historycznych oraz położenia na mapie.

Jeszcze pod koniec XIX wieku Filipiny znalazły się pod władzą Amerykanów, będąc przez nich kontrolowanym aż do 1946 roku. Ciężarówki japońskie to naturalny obiekt importu, z uwagi na bliskość Japonii oraz powszechne występowanie tych pojazdów na azjatyckim rynku samochodów używanych. Marki europejskie da się spotkać praktycznie na całym świecie, więc i na Filipinach znajdziemy pewne egzemplarze. A do tego wszystkie dochodzą ciężarówki chińskie, eksportowane na Filipiny w coraz większych ilościach.

Na poniższej galerii zdjęć znajdziemy „chińczyki” dwóch producentów. Pierwszy z nich to CNHTC, operujący głównie pod marką Howo. Przedsiębiorstwo to weszło na filipiński rynek już w 2011 roku, a jego produkty są stałym elementem dróg. Samochody te można rozpoznać po kabinach wywodzących się z ciężarówek marki Volvo, modeli FL12 oraz FH12. Do tego mamy ciężarówki firmy Shacman, która korzysta z kabin od europejskiego MAN-a. Są to zarówno szoferki z F2000, jak i z nowszych serii TGA oraz TGS. Można więc powiedzieć, że gdy taki Filipińczyk trafi do Polski i przyjdzie mu jeździć wysłużonym MAN-em z „krajówki”, powinien czuć się jak w domu. Tym bardziej, że Chińczycy do dzisiaj montują głównie skrzynie manualne.

Ciężarówki amerykańskie reprezentowane są przez wysłużone Internationale z silnikiem pod kabiną. Samochody te stały w czymś przypominającym warsztat lub nawet prowizoryczną bazę przewoźnika.

To już natomiast samochody japońskie, na moje oko będące produktami Fuso oraz Isuzu. Wyróżniają się one swoimi krótkimi kabinami sypialnymi oraz rozbudowanymi układami lusterek. Szczególną uwagę zwraca zaś niebieski ciągnik siodłowy z szarym kontenerem. To Isuzu Giga pierwszej generacji, czyli samochód słynący przed laty z największych szosowych diesli na świecie. Oferowano go między innymi z jednostkami o pojemności 30,4 oraz 24,3 litra, bez turbodoładowania.