Kupując podejrzanie tani sprzęt z niepewnego źródła można bardzo łatwo zapłacić dwa razy. Przykładem tego jest historia podesłana mi przez Czytelnika „Goro”, którego brat prowadzi w małopolskim Gorzanowie warsztat wulkanizacyjny. I właśnie do warsztatu tego przyjechał ostatnio przewoźnik z kompletem opon kupionych od nieznanych mężczyzn, którzy wieczorem niespodziewanie zajechali na teren firmy samochodem dostawczym. W ładowni mieli oni rzekomo nowe opony marki Michelin, które oferowali po 1100 złotych za sztukę. Po krótkich negocjacjach przystali oni nawet na kwotę 600 złotych za oponę, po czym po prostu odjechali.
Następnego dnia, już w świetle dziennym, przewoźnik zdał sobie sprawę, że kupione Micheliny mają może nowy bieżnik, ale za to ściany boczne ewidentnie dostarczyły w swoim życiu kilku ciężkich chwil. Jeśli więc ktoś będzie Wam więc proponował podejrzanie tanie opony, pamiętajcie o tych zdjęciach: