Ciągnik staranował auto osobowe na MOP-ie, a następnie zatrzymał się na latarni

Źródło zdjęć: WITD Opole

MOP Przysiecz przy autostradzie A4 był wczoraj miejscem zupełnie zaskakującego, a przy tym też niebezpiecznego zdarzenia. Przejeżdżający po parkingu ciągnik siodłowy staranował bowiem auto osobowe, a następnie odjechał, zatrzymując się dopiero po uderzeniu w latarnię.

MAN TGX na częstochowskich rejestracjach, poruszający się bez naczepy, wjechał na MOP Przysiecz w czwartkowe południe. Jego kierowca miał ewidentny problem z opanowaniem pojazdu, wpadając w rajkę dla samochodów osobowych i taranując tam niewielką Toyotę Auris. Uderzenie było przy tym tak silne, że dosłownie wyrzuciło auto w powietrze i obróciło je wokół własnej osi. Toyota spadła też na drewniane ławki do wypoczynku, na których siedziała akurat 60-letnia kobieta.

Choć ciężarówka poważnie ucierpiała w uderzeniu, ciągnik kontynuował przejazd z wysoką prędkością. Zatrzymał się dopiero po dojechaniu do zakrętu, gdzie kierowca znowu nie opanował pojazdu, wpadając na krawężnik, przejeżdżając przez pas zieleni i łamiąc parkingową latarnię. Tam MAN musiał się już zatrzymać, będąc naprawdę mocno uszkodzonym. Swoją drogą, niewiele brakowało, by poza latarnią ciężarówka zniszczyła także rampę do odśnieżania, dopiero co zbudowaną i czekającą na pierwszą zimę (szerzej opisywaną tutaj).

60-letnia obywatelka Niemiec, które siedziała na wspomnianej ławce, została niestety ranna i z licznymi obrażeniami przetransportowano ją do szpitala. Za to kierowcę MAN-a, obywatela Ukrainy w wieku 66 lat, zatrzymał przypadkowy patrol ITD, prowadzący akurat w tym miejscu kontrole. Co natomiast mogło być przyczyną całej sytuacji? Na to pytanie nie ma na razie jednoznacznej odpowiedzi i sprawa będzie wyjaśniana w policyjnym dochodzeniu. Dlatego też na miejsce wezwano biegłego z zakresu wypadków, a oba pojazdy zostały zabezpieczone.

Samo GITD określiło, że kierowca MAN-a „próbował ucieczki” po uderzeniu w auto osobowe. Lokalny portal „Prostozopolskiego.pl” podał, że prawdopodobną przyczyną takiego przejazdu przez parking były poważne problemy techniczne. Patrząc zaś na codzienne realia branży transportowej, łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której kierowca ciągnika siodłowego po prostu źle się poczuł, tracąc przez to władze nad kierownicą.