7 ciężarówek z autopilotem zastąpiło przewoźnika – aktualizacja tematu po 4 latach

W 2019 roku skandynawskie media donosiły o pierwszym przewoźniku z Europy, który stracił stałe zlecenie w bezpośrednim następstwie wprowadzenia autopilotów. Mowa była o norweskiej firmie T. Engene AS, od pięciu dekad specjalizującej się w transporcie kopalnianym i przez 15 lat obsługującej odkrywkową kopalnię wapna Brønnøy Kalk. To właśnie tam normalne ciężarówki z kierowcami miały zostać zastąpione przez flotę zautomatyzowanych pojazdów, dostarczonych i zarządzanych przez markę Volvo Trucks.

Co natomiast dzieje się w tym temacie po czterech latach? Samo Volvo Trucks opublikowało dzisiaj pewną aktualizację, mającą formę poniższego, trzyminutowego filmu. Spójrzmy więc jaką przedstawia on sytuację, a na koniec też zajrzymy do wspomnianego przewoźnika.

Jak dowiadujemy się z nagrania, w Brønnøy Kalk pracuje już cała flota siedmiu zautomatyzowanych ciężarówek, bazujących na ciągnikach siodłowych Volvo FH16. Pozostają one w drodze przez 24 godziny na dobę i kursują między dnem kopalni a kruszarką wapna, umieszczoną na wysokiej skarpie, przy wybrzeżu fjordu. To bardzo krótkie trasy, wykonywane po terenie prywatnym, ale też bardzo wymagające pod względem dróg oraz terenu. Załadunki odbywają się bowiem 150 metrów poniżej poziomu morza, następnie ciężarówki przejeżdżają przez strome wzniesienia i wąskie tunele, by dotrzeć na wysokość 100 metrów powyżej poziomu morza. Do tego dochodzą też niskie temperatury, duże zasolenie powietrza i niewielkie ilości światła, jako że Brønnøy Kalk leży już przy kole podbiegunowym.

Każda z siedmiu ciężarówek nadal ma w kabinie fotel oraz normalną kierownicę. Niemniej żaden z tych pojazdów nie przewozi na pokładzie człowieka, ani w roli awaryjnego kierowcy, ani nawet jakiegoś testowego inżyniera. Cały ruch bazuje więc na autopilocie, za wyjątkiem trudniejszych manewrów, które można obsłużyć na zasadzie zdalnego sterowania. Tym nie zajmuje się jednak typowy kierowca ciężarówki, lecz operatorzy pobliskich maszyn kopalnianych. Poza tym film wyjaśnia, że łączność między pojazdami odbywa się poprzez sieć bezprzewodowego internetu, cały projekt został zatwierdzony przez norweskie władze, a ciężarówki regularnie zajeżdżają do kopalnianego serwisu, by przejść tam kontrolę elementów obsługujących autopilota. Jeśli natomiast chodzi o nadzór i organizację całego projektu, to zajmuje się tym Volvo Autonomous Solutions, czyli spółka stworzona specjalnie z myślą o dostarczaniu zautomatyzowanych pojazdów do końcowych klientów, takich jak właśnie kopalnie.

Tymczasem przenosimy się do miejscowości Gol na południu Norwegii, gdzie swoją siedzibę ma firma transportowa T. Engene AS. Po zastąpieniu przez autopiloty na terenie Brønnøy Kalk, przedsiębiorstwo to kontynuuje transport materiałów sypkich na terenie innych norweskich kopalni. Pracuje też w branży drogowej, między innymi przy budowie nowych tuneli. Poza tym przewoźnik regularnie szuka lokalnych kierowców oraz nie zaprzestał odmładzania floty. I co ciekawe, choć w 2019 roku zapowiadał całkowite odwrócenie się od Volvo Trucks, twierdząc, że dalsze zakupy tej marki wręcz nie wchodzą w rachubę, nadal zdarza mu się odbierać nowe „FH-acze”. Przykładem może być chociażby FH16 750 z poniższego zdjęcia, przygotowane pod 100-tonowe zestawy i odebrane pod koniec czerwca. Wygląda więc na to, że wściekłość na sprawę z 2019 roku już przeminęła lub po prostu tutaj wygrał biznesowy pragmatyzm. Z drugiej strony, faktem jest, że obecnie we flocie T. Engene AS dominują MAN-y TGX D38 oraz Mercedesy Arocsy, a ostatnio pojawiły się nawet dwa Iveco X-Way. W Skandynawii coś takiego stanowi wręcz ewenement.