6 dni bez ciężarówek to zupełny paraliż kraju – rząd Korei zmusza kierowców do pracy

Wydarzenia z Korei Południowej dobitnie pokazują, jak bardzo współczesna gospodarka uzależniona jest od samochodów ciężarowych. Wystarczyła bowiem powszechna mobilizacja niezadowolonych przewoźników, by rząd musiał sięgać po desperackie kroki.

Tysiące koreańskich transportowców, w tym głównie małych kierowców-właścicieli, od sześciu dni prowadzą wielką akcję protestacyjną. Domagają się oni poprawy warunków pracy i podjęcia przez państwo zabiegów, które doprowadzą do wzrostu stawek za przewozy. Wpływ akcji na gospodarkę okazał się natomiast tak duży, że w dniu wczorajszym władze kraje musiały wydać dosłowny nakaz powrotu do pracy.

Przykład floty objętej strajkiem (zdjęcie z 28 listopada 2022):

Jak podaje agencja „Reuters”, nakaz wydano dla około 2,5 tys. kierowców i przewoźników, w większości zajmujących się przewozem cementu. Dostawy tego materiału mają być bowiem tak bardzo sparaliżowane, że dłużej po prostu nie można sobie bez nich poradzić. Jeśli natomiast któryś z kierowców i przewoźników zignoruje ten zakaz, czeka go jedna z trzech możliwych kar: pozbawienie wolności do lat trzech, anulowanie licencji przewozowej lub grzywna finansowa w wysokości 30 milionów wonów (około 100 tys. złotych).

W Korei już pojawiają się głosy, że wydanie takiego nakazu jest sprzeczne z konstytucją. Sami protestujący nazywają to natomiast przepisami rodem ze stanu wojennego. Niemniej władza jest na tyle zdesperowana, że postanowiła utrzymać nakaz, a wręcz grozi rozszerzeniem go na kolejne grupy protestujących kierowców. Mogą to być na przykład osoby przewożące kontenery morskie, jako że ich obecny przesył w koreańskich portach również został sparaliżowany. Szacuje się, że w dniu wczorajszym stanowił on zaledwie 21 procent standardowej normy.

I tak oto możemy sobie przypomnieć krótki, czeski film z sprzed kilku lat, prezentujący wizję pięciu dni bez samochodów ciężarowych: