59 godzin tygodniowego czasu jazdy na wypadek kolejnego kryzysu na drogach

Komisja Europejska zatwierdziła oficjalne wytyczne, według których będzie można kryzysowo wydłużać czas pracy. Każdy kraj unijny będzie mógł z tego skorzystać, o ile zaistnieje ku temu konieczność. Mowa tutaj na przykład o zerwaniu łańcuchów dostaw (jak na początku pandemii), czy o klęsce żywiołowej (jak ostatnie powodzie w Niemczech).

W ramach tymczasowych przepisów, dobowy czas prowadzenia będzie można wydłużyć do 10 godzin aż pięć razy w tygodniu. Jednocześnie zwiększy się maksymalny tygodniowy czas prowadzenia, do łącznie 59 godzin. Ponadto w transporcie krajowym będzie można robić po dwa skrócone odpoczynki tygodniowe pod rząd, o ile później zostanie to zrekompensowane.

Wprowadzenie takich ogólnounijnych zasad wydaje się dobrym krokiem. Jeśli bowiem znowu dojdzie do takiego kryzysu logistycznego, jak ten z początku ubiegłego roku, poszczególne kraje będą wprowadzały wyjątki według jednego wzoru, a nie według własnych upodobań. To natomiast zmniejszy obawy przy ewentualnych kontrolach.

Inna sprawa, że 59 godzin prowadzenia w jednym tygodniu to już naprawdę bardzo dużo. I nie chodzi już tylko o bezpieczeństwo, lecz także o wpływ na zdrowie kierowców.