500 kilometrów jezdni tylko dla ciężarówek na prąd – kolejny taki pomysł z Niemiec

W nawiązaniu do wcześniejszych tekstów:

Ciężarówki z pantografami zachwyciły Niemców – rosną szanse na masowy użytek

500-kilometrowy odcinek dla ciężarówek z pantografami – tego chcą Scania i Volvo

Promowanie ciężarówek na paliwa alternatywne i finansowe zachęcanie do ich zakupu to za mało. Zdaniem niemieckiej firmy analitycznej Agora Energiewende, elektrycznym pojazdom należy się nawet specjalne miejsce na drogach.

Agora proponuje odseparowanie ruchu tych pojazdów, tworząc dla nich wydzielone jezdnie na niemieckich autostradach. Miałyby to być odcinki o długości od 300 do 500 kilometrów, dopuszczające ruch trzech typów pojazdów – ciężarówek elektrycznych z samymi tylko akumulatorami, ciężarówek elektrycznych z zasilaniem wodorowym, a także ciężarówek elektrycznych z podpięciem do sieci poprzez pantografy.

Przy każdym z takich „korytarzy innowacji” miałaby też powstać specjalna infrastruktura. Byłyby to szybkie ładowarki, stacje tankowania wodoru, a także trakcja elektryczna dla pantografów. Wszystko zaś po to, by umożliwić testowanie elektrycznych pojazdów, rozwijanie ich technologii, a także możliwie efektywne wdrożenie ich do użytku.

Nie ma wątpliwości, że realizacja takich projektów byłaby bardzo kosztowna, pochłaniając nawet setki miliardów euro. A że Niemcy mają już problem z finansowaniem istniejących dróg – czego dowodzą przeciągające się remonty, mosty z ograniczeniami tonażowymi oraz przepełnione parkingi – tak ogromna inwestycja wydaje się mało prawdopodobna.

Są też jednak propozycje, które dałoby się zrealizować niższym kosztem. Agora Energiewende apeluje na przykład o zmiany w systemie opłat drogowych. Stawki miałyby zależeć od emisji CO2 przez układ napędowy danego pojazdu. W praktyce by to więc opłacało całkowite zniesienie opłat dla wszystkich „elektryków”.