Potrzeba naprawdę solidnego zagięcia czasoprzestrzeni, by dzienny czas jazdy wynosił 48 godzin. Nic więc dziwnego, że kierowca tej ciężarówki zapłaci ponad 7 tys. złotych mandatów. Kolejne 10 tys. złotych zapłaci też jego pracodawca, oczywiście po uwzględnieniu ustawowego ograniczenia.
Oto komunikat WITD w Lublinie:
Sześć mandatów na kwotę 7.350 zł za naruszenia z czasu pracy dla kierowcy, a także przewidywana kara pieniężna na przedsiębiorcę w wysokości 17.250 zł to wynik poniedziałkowej kontroli inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie.
W poniedziałek w m. Wólka Dobryńska (pow. bialski) został zatrzymany ciągnik siodłowy należący do polskiego przedsiębiorcy. Pojazd powracał do kraju na pusto po wyładunku świeżych kwiatów w Moskwie.
Po przeanalizowaniu czasu pracy kierowy stwierdzono, iż kierowca w sposób nieuprawniony korzystał z dodatkowej karty kierowcy i symulował pracę w załodze. Po zsumowaniu czasu pracy z dwóch kart stwierdzono, że:
– czas jazdy dziennej wyniósł 47 godzin 57 minut (zamiast maksymalnie 10 godzin),
– czas jazdy ciągłej był wydłużony w trzech przypadkach nawet o 3 godziny 09 minut (ponad dopuszczalny wymiar 4 godziny 30 minut),
– odpoczynek dzienny zamiast wymaganych 9 kolejnych godzin wyniósł tylko 1 godzinę 48 minut.
Kierowca został ukarany 6 mandatami karnymi na kwotę 7350 zł a suma kar na przedsiębiorcę może wynieść nawet 17 250 zł, przy czym z mocy ustawy zostanie ograniczona do 10 000 złotych. Zatrzymano dodatkową kartę kierowcy.
Przykład bezgranicznej nieodpowiedzialności, który w każdym momencie mógł się zakończyć tragicznie.