27 lat transportu bez licencji, ze starym prawem jazdy i z jedną tarczką na tydzień

W kabinie tego MAN-a czas ewidentnie się zatrzymał. Jego kierowca nie tylko bowiem siedział za pulpitem rodem z lat 80-tych, ale też absolutnie nie orientował się we współczesnych przepisach, nielegalnie wykonując transport już od dziesięcioleci.

Ciężarówka została zatrzymana do kontroli na krajowej „siódemce”, w Starym Sękocinie pod Warszawą, 7 marca bieżącego roku. Główną przyczyną tej kontroli był nieosłonięty ładunek na wywrotce, ale dokładnie sprawdzenie wykazało też zaskakującą listę innych nieprawidłowości. Jak się na przykład okazało, kierowca-przewoźnik już od 1996 roku oferował swoje usługi pomimo braku licencji. Nigdy nie udał się też na kurs ze szkolenia okresowego, a także nie wymienił swojego prawa jazdy na nowe, choć taki obowiązek objął go już 10 lat temu, w 2013 roku. Poza tym nie posiadał żadnych ważnych badań, nie woził ze sobą „tarczek” z ostatnich 28 dni, a ostatnią wykresówkę włożył do tachografu tydzień przed kontrolą. Co więcej, choć ładunkiem był tutaj gruz, przewoźnik nie spełnił żadnych współczesnych wymogów z zakresu odpadów, od oznaczenia po kabinie, po wpis do rejestru BDO.

Skąd wzięła się ta zaskakująca sytuacja? Jak wyjaśniał sam zatrzymany, od lat wykonywał on przewozy w najbliższej okolicy, na bocznych drogach, przez co zupełnie nie interesował się zmianami w prawie. Dopiero ta kontrola uświadomiła mu jak bardzo wymagania i realia zmieniły się w ciągu ostatniego ćwierć wieku. I niestety, poszło to też w parze z bardzo wysokimi karami, liczącymi nawet kilkanaście tysięcy złotych. Z tego 1,8 tys. złotych wyniosły mandaty za brak wykresówek, nieważne prawo jazdy i brak plandeki, a kolejne 12 tys. złotych może być karą administracyjną za przewinienia z ustawy o transporcie drogowym.

Oto komunikat WITD Radom:

We wtorek (7 marca), na odcinku krajowej „siódemki” w Starym Sękocinie koło Warszawy patrol Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymał do kontroli wywrotkę. Powodem podjęcia interwencji było niezabezpieczenie plandeką przewożonego ładunku sypkiego oraz podejrzenie przekroczenia dopuszczalnych parametrów wagowych. Masa i naciski osi ciężarówki okazały się być prawidłowe. Jednak w toku dalszych czynności kontrolnych stwierdzono szereg poważnych naruszeń przepisów transportowych. Kierowcą był właściciel firmy, który wykonywał usługi zarobkowego transportu bez wymaganej licencji od 1996 roku. Mężczyzna nie miał ważnych badań lekarskich, psychologicznych oraz nie ukończył nigdy kwalifikacji wstępnej lub szkolenia okresowego. Nie wymienił także prawa jazdy, choć powinien to zrobić w 2013 roku. Oprócz tego rejestrował swój czas pracy, przejechaną drogę oraz prędkość ciężarówki na wykresówce, której nie wyjmował z tachografu od siedmiu dni. Zapisy na tarczy wykresówki były już nieczytelne. Kierowca pomimo obowiązku, nie okazał żadnej wykresówki za poprzednie 28 dni pracy. Wywrotką przewożona była ziemia zmieszana z gruzem i kamieniami. W tej sytuacji pojazd powinien być oznaczony z przodu tablicą z napisem „odpady”, której nie było. Podmiot gospodarczy nie był też wpisany do rejestru BDO i kierowca nie okazał do kontroli karty przekazania odpadów.

W rozmowie z inspektorami mężczyzna twierdził, że jeździ od lat tylko w pobliżu domu i dlatego nie zna aktualnych przepisów prawa. Za nieokazanie wymaganych wykresówek, nie wymienienie prawa jazdy w wymaganym terminie oraz niezabezpieczenie ładunku sypkiego plandeką, inspektorzy ukarali kierowcę mandatami karnymi w wysokości 1 800 zł. Wobec przedsiębiorcy zostanie również wszczęte postępowanie administracyjne. Za stwierdzone naruszenia przepisów transportowych grozi mu teraz maksymalna kara ustawowa – 12 000 zł.