14 dni czekania na powrót z Ukrainy do Polski – aktualizacja z kolejki do Korczowej

Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć Renault Premium Czytelnika Krzysztofa, wiozącego z Ukrainy do Polski ładunek dodatków do pasz. Samochód ten, a zwłaszcza jego symboliczny baner, pojawił się już w jednym artykule, opublikowanym w ubiegłym tygodniu (zapraszam tutaj). Wówczas na banerze widniała jednak tylko cyfra „8”, a dzisiaj można było już nakleić cyfry „14”.

Tak, Krzysztof właśnie spędził dwa tygodnie w kolejce, by móc przejechać przez granicę. I podkreślam, nie jest to żadna egzotyczna i daleka kolejka, jak z Chin do Kazachstanu, lecz powrót z Ukrainy do Polski, na trasie, która normalnie powinna zamknąć się w kilka dni, już włącznie z przejazdem. Wszystko zaś przez kompletnie sparaliżowane kontrole weterynaryjne, wymagane dla ładunków o pochodzeniu rolniczym, takich jak dodatek do pasz.

Gdy Krzysztof przesyłał mi powyższe zdjęcie, umieszczając na banerze cyfry „14”, nadal znajdował się na Ukrainie. Niemniej wszystko wskazywało już na to, że ciężarówka wkrótce zakończy oczekiwanie i już jutro wjedzie do Polski. Stąd też końcowa data 26 maja, która została już umieszczona na banerze. Jak wskazuje przy tym system, przed ciężarówką są już tylko 31 inne pojazdy, podczas gdy ubiegłej doby na granicę zaproszono 53 pojazdy. Choć trzeba też podkreślić, że te 53 zestawy to dosyć wysoka liczba. Na początku tygodnia zdarzało się bowiem, że wzywano tylko 28 zestawów, a widząc tę sytuację Krzysztof zaczął wręcz dzwonić po ministerstwach, ponownie przedstawiając sytuację urzędnikom.

Przypomnę, że kolejki wyjazdowe z Ukrainy odbywają się obecnie elektronicznie, a więc przewoźnik musi zarejestrować swój pojazd w ukraińskim systemie i czekać aż zostanie wezwany na granicę. Biała „Premiumka” została zapisana do przejścia Krakowiec-Korczowa, konkretnie do kolejki dla pojazdów wymagających kontroli weterynaryjnej. Ów zapis został wykonany 12 maja po południu, a przed ciężarówką były wówczas 442 inne pojazdy. Teoretycznie odprawienie ich wszystkich miało potrwać około dwóch i pół doby, przy oficjalnym założeniu, że jedna ciężarówka będzie odprawiana co pięć minut. Ewentualnie mogło się też pojawić małe opóźnienie, jako że co sześć pojazdów na granicę może wjechać chłodnia z ładunkiem szybko psującycm się. Jak jednak pokazała praktyka, te odprawy co pięć minut pozostały w sferze fikcji, a dwie doby zmieniły się właśnie w dwa tygodnie.

Skąd natomiast wzięło się to opóźnienie? Po rozmowach z cała masą urzędów, włącznie z telefonami do wspomnianych ministerstw, Krzysztofowi udało się ustalić dwa wyjaśnienia. Po pierwsze samo tylko zakładanie plomby elektronicznej na ładunki ukraińskiego zboża, wymaganej przy obecnym zakazie importu do Polski, potrafi trwać na granicy od 30 do 60 minut. Tymczasem ukraiński system elektroniczny nadal zakłada po 5 minut na każdą odprawę, gdyż taką normę Polska i Ukraina założyły w teorii. Druga sprawa to natomiast fakt, że polskie kontrole weterynaryjne znowu zostały w Korczowej okrojone, do dwóch lekarzy pracujących tylko od 7 do 19. Tym samym ich praca stała się najwyraźniej niewydolna.