12 dni jeździł bez karty, w sądach chciał udowodnić, że nie stać go na karę – przegrana po 3 latach

Holenderski kierowca-przewoźnik przegrał wyjątkowo ciekawą batalię w sądzie. Przez trzy lata próbował udowodnić, że państwo powinno obniżyć nałożoną na niego karę. Argument miał przy tym taki, że wysokość kary jest nieproporcjonalna w stosunku do jego możliwości finansowych.

Wszystko rozpoczęło się jeszcze w 2015 roku. Mężczyzna został wówczas przyłapany na jeździe bez karty w tachografie. Wykroczenie to miał powtarzać przez dwanaście dni, wyrabiając sobie w ten sposób wielotysięczną karę.

Teoretycznie za każdy dzień jazdy bez karty powinien był zapłacić 4 400 euro. Łączna wysokość kary została jednak ograniczona do 20 500 euro, gdyż taki jest holenderski limit w przypadku niezależnych przewoźników. Niemniej i ta kwota miała być zbyt wysoka.

Jak przystało na kierowcę-przewoźnika, ukarany miał tylko jedną ciężarówkę i sam zajmował się jej prowadzeniem. Dlatego też postanowił wykazać w sądzie, że ponad 20 tys. euro jest karą o nieproporcjonalnej wysokości. Jak twierdził, opłacenie tej kwoty może zupełnie zrujnować jego firmę. Podkreślał też, że wysokość kary stawia go w niesprawiedliwej sytuacji. Posłużę się tutaj cytatem: W jaki sposób jest to sprawiedliwe, by pojedynczy kierowca-przewoźnik otrzymywał taką samą karę, jak firma zatrudniająca 24 osoby? Moim zdaniem, większe zróżnicowanie wysokości kar może i musi zostać wprowadzone.

Przez ostatnie trzy lata argumentów tych wysłuchiwały sądy różnych instancji. Teraz zapadł jednak ostateczny wyrok, wydany przez holenderską Radę Stanu. Zgodnie z nim, nie ma żadnych podstaw do obniżenia wysokości kary i przewoźnik jak najbardziej musi zapłacić 20 500 euro.