Zwierzęcy aktywista podpalił kilka ciężarówek? Pożar na parkingu pod ubojnią

Spięcia między przewoźnikami a zwierzęcymi aktywistami to temat znany już z przeszłości. Szczególnie głośna była sprawa z 2017 roku, gdy jeden ze szwedzkich kierowców siłą rozpędził blokadę na dojeździe do rzeźni. Później postawiono mu za to zarzuty, gdyż 46-letnia aktywistka była bardzo bliska potrącenia.

A tymczasem przenosimy do wydarzeń z minionej nocy. W niderlandzkiej miejscowości Ermelo podpalono grupę samochodów ciężarowych z naczepami do przewozu drobiu. Miało to miejsce na parkingu pod ubojnią kaczek, a cała scena została uwieczniona przez monitoring. Nagranie z kamer nie zostało jeszcze ujawnione, lecz właściciel firmy mówi o celowym podpaleniu.

Jak twierdzi, na nagraniu widać człowieka oblewającego naczepy benzyną i próbującego podpalić także zakład przetwórczy. Sprawca miał też sam zająć się ogniem, lecz w porę udało mu się go stłumić. Ponadto właściciel ubojni mówi o aucie na belgijskich rejestracjach, które – według widocznych na nagraniu numerów – miało należeć do jednego ze zwierzęcych aktywistów. To ma być więc dowód na przyczyny całego zdarzenia.

A jak odpowiedzieli na te zarzuty sami oskarżeni? Organizacja „Animal Rights” broni się, że podpalenia nie należą do metod jej działania. Choć otwarcie też przyznaje, że pożar na terenie takiej firmy nie jest dla nich złą wiadomością, o ile oczywiście nie ma przy tym ofiar w ludziach.

Ciężarówki już po ugaszeniu pożaru: