Zestaw z drewnem wypadł z „zakrętu śmierci” – kabinę dodatkowo zmiażdżył żuraw

Powyżej: omawiany „zakręt śmierci”

Fragment serpentyn pod miejscowością Leszczawa Dolna, na podkarpackim odcinku drogi krajowej nr 28, już od kilku dekad nazywany jest „zakrętem śmierci”. To następstwo wielu tragicznych zdarzeń, w których uczestniczyły przede wszystkim ciężkie pojazdy. Dzisiaj doszło tam natomiast do kolejnego wypadku, tym razem z udziałem zestawu przewożącego dłużycę.

Trzyosiowe Volvo FH16 z trzyosiową naczepą wjechało na serpentyny od strony południowej, mając za sobą bardzo stromy zjazd z wzniesienia. Niestety, na łuku w prawo ciężarówka wypadła z jezdni, przebiła bariery, spadła ze skarpy i dachowała. Ciągnik nie tylko uderzył przy tym o ziemię, ale też został zmiażdżony ramieniem żurawia, na czas przejazdu ustawionym nad kabiną.

Kierowca ciężarówki – 41-latek z województwa mazowieckiego – przeżył wypadek, ale został zakleszczony we wraku. Na zewnątrz wyciągnęli go dopiero strażacy, a ratunkowy helikopter zajął się transportem do szpitala w Rzeszowie. Dobre wiadomości są takie, że mężczyzna przez cały czas zachowywał przytomność, a policja nie miała obiekcji wobec jego trzeźwości.

Dlaczego natomiast doszło do tego wypadku? Kierowca najprawdopodobniej wiedział do jak trudnego odcinka się zbliża, gdyż przed serpentynami znajduje się rozbudowane oznakowanie. Łatwo więc wyobrazić sobie sytuację, w której problemy miały na przykład podłoże techniczne. Niemniej ostateczne wyjaśnienie poda dopiero policja, która prowadzi w tej sprawie dochodzenie.

Link do zdjęć z miejsca zdarzenia:

Oznakowanie przed serpentynami: