Zakup 12 tys. ciężarówek droższy o 1,16 miliarda euro – ile będą kosztowały „elektryki”

Zapowiedzi elektryfikacji transportu mnożą się jedna po drugiej. Przybywa też konkretnych planów, jak na przykład Porozumienie Klimatyczne z Paryża. A ile to wszystko może kosztować? Wyliczenia na ten temat opublikowała firma konsultingowa Panteia, biorąc pod uwagę sytuację w Niderlandach.

By spełnić wymogi porozumienia, w co najmniej 30 niderlandzkich wszystkie operacje transportowe będą musiały przejść na transport bezemisyjny. Zrealizowanie tych założeń do 2030 roku – a taki jest oficjalny plan – będzie wymagało około 12 tys. ciężarówek o napędzie całkowicie elektrycznym, o DMC powyżej 3,5 tony. Z tego niemal 3 tysiące będą musiały stanowić pojazdy najdroższej kategorii: ciągniki siodłowe pod 40-tonowe lub nawet cięższe zestawy.

Obecnie takie samochody są wyjątkowo kosztowne. Dla przykładu, jak podaje Panteia, za elektryczny ciągnik siodłowy trzeba w Niderlandach zapłacić średnio 370 tys. euro brutto (305 tys. euro netto). Mowa więc o kwocie ponad trzykrotnie wyższej niż za pojazd spalinowy. W przypadku podwozi pod zabudowy różnica ma być bardzo podobna.

Oczywiście Panteia zakłada spadek ceny „elektryków” w kolejnych latach. Szacuje się, że ceny zmniejszą się nawet o połowę, z uwagi na bardziej masową produkcję i rozwój technologiczny. Dla przykładu, ciągniki siodłowe na prąd mają być o 46 procent tańsze niż obecnie, więc ich średnia cena spadnie z 370 do 200 tys. euro brutto (165 tys. euro netto).

Na koniec porównano to z szacunkami dotyczącymi ciężarówek spalinowych. Tak udało się dość do końcowej kwoty, jaką jest 1,16 miliarda euro. Napiszę to z zerami, by było bardziej dobitnie: 1 160 000 000 euro – o tyle droższe ma być pozyskanie 12 tys. pojazdów na prąd w porównaniu do pojazdów spalinowych.