Z pochodniami i bronią palną na zagranicznych kierowców ciężarówek- ataki w RPA

Choć o sprawie mówi się już od dwóch lat, a lista ofiar stale rośnie, południowoafrykańskie polowanie na kierowców nadal się nie skończyło. Sprawa jest już na tyle poważna, że zaczęła nabierać międzynarodowego rozgłosu, nagrania obiegają cały świat i zaczęto o tym pisać także w mediach europejskich.

Jak już wyjaśniałem w artykułach z 2018 oraz 2019 roku, kierowcy ciężarówek z Republiki Południowej Afryki ostro sprzeciwiają się ściąganiu do branży obcokrajowców. Twierdzą, że kierowcy z innych, biedniejszych państw pogarszają warunki pracy, obniżają wynagrodzenia i po prostu odbierają zatrudnienie. Wskazują też na duże firmy, które opierają na obcokrajowcach wręcz całe swoje floty.

Wiele osób znalazłoby tu zapewne analogię z sytuacją w Europie. Inaczej jednak niż na naszym kontynencie, w Republice Południowej Afryki wszystko przybrało drastyczną formę. Już od ponad dwóch lat lokalni kierowcy urządzają dosłowne polowania na kolegów z zagranicy. Blokują drogi, sprawdzają pochodzenie kierowców i podpalają te pojazdy, które mają akurat obcokrajowca za kierownicą.

Świat właśnie odbiega najnowsza seria filmów z takich podpaleń i wygląda to naprawdę drastycznie. Tylko w ostatnich dniach zdarzenia tego typu objęły 30 pojazdów. Szczególnie drastyczne są też doniesienia 23 listopada, gdy w ruch poszły nie tylko pochodnie, ale także broń palna. Gdy bowiem policja dotarła na miejsce ataku, przy spalonych ciężarówkach leżały dwa ciała z ranami postrzałowymi. Jeden z kierowców – imigrant pochodzący z Zimbabwe – okazał się już martwy. Drugi przeżył, ale ciężkim stanie przewieziono go do szpitala.

Filmy z ostatnich dni: