W Europie walczy się o toalety, w Ameryce o fast foody – kierowcy a koronawirus

Jednym z głównych zmartwień polskich kierowców jest obecnie brak dostępu do zapleczy sanitarnych. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się walka o dostęp do żywości. Tamtejsi kierowcy zostali bowiem odcięci od źródła, które karmiło wielu z nich przez ostatnie dziesiątki lat.

Źródłem tym są fast foodowe restauracje, masowo rozlokowane przy parkingach dla ciężarówek. Takie sieci jak na przykład McDonald’s zostały zmuszone do zamknięcia swoich lokali. Sprzedaż prowadzone jest jedynie przez okienka, bezpośrednio do samochodów. Jest tylko jeden problem – w całej tej sytuacji kompletnie zapomniano o kierowcach ciężarówek.

Zasady są jasne – przez okienka „drive thru” można obsługiwać jedynie klientów w samochodach. Jeśli ktoś podejdzie pieszo, pracownik nie ma prawa go obsłużyć. Nikomu nie trzeba natomiast tłumaczyć, że zestaw z naczepą nie zmieści się w większości tego typu punktów. Co prawda część osób próbuje podjeżdżać samymi ciągnikami, lecz i to bywa niemożliwe.

Organizacja zrzeszająca 15 tys. małych przewoźników już zaapelowała o zmianę tej praktyki. Listy z apelem trafiły do wszystkich największych sieci, w tym między innymi do wspomnianego McDonaldsa. Oczekuje się wprowadzenia tymczasowych środków, które pozwolą na obsługę kierowców ciężarówek przy zamkniętych lokalach.

Swoje własne apele kierowcy publikują też w mediach społecznościowych. To odezwa do użytkowników aut osobowych, którzy widzą ciężarówki zaparkowane przy zamkniętych restauracjach. Mogliby oni pomóc kierowcom, składając zamówienie za nich, właśnie przez samochodowe okienko.

Podkreśla się też, że to przecież kierowcy odpowiadają za dostawy do takich miejsc, jak restauracje. Jest więc niedopuszczalne, by następnie nie mogli z nich skorzystać. Swoją drogą, przypomina to ostatnie apele z Polski. Wówczas symbolicznie stwierdzono, że kierowcy ciężarówek masowo uzupełniają braki w papierze toaletowym, lecz sami nie mają gdzie go użyć.