Trzecia rocznica zamachu w Berlinie – porywacz ciężarówki stale znajduje naśladowców

Powyżej: ulica, na której przed zamachem stał polski kierowca

19 grudnia to czas, gdy wielu kierowców ciężarówek ma już zaplanowane ostatnie przedświąteczne za- i rozładunki. Tak też było trzy lata temu w przypadku Łukasza Urbana. Miał on rozładować stal w Berlinie, następnie zrobić szybki kurs do Danii i stamtąd pojechać do domu, w okolice Szczecina.

Tak jednak się nie stało. Dokładnie trzy lata temu, 19 grudnia 2016 roku, Łukasz Urban stał się pierwszą ofiarą jednego z najbardziej przerażających zamachów w europejskiej historii. Polskiego kierowcę zamordował Anis Amri, pochodzący z Tunezji terrorysta. Był on poplecznikiem Państwa Islamskiego, miał za sobą bogatą kryminalną przeszłość, a w Niemczech przebywał pomimo odmówionego prawa do azylu.

Moment wjechania ciężarówką w jarmark:

Amri zaatakował Urbana, w czasie gdy ten oczekiwał na rozładunek przy berlińskiej ulicy Friedrich-Krause-Ufer. Terrorysta zrobił to, gdyż do swojego śmiercionośnego celu potrzebował ciężarówki. Wsiadł za kierownicę Scanii R450, przejechał po ulicach Berlina około 4-5 kilometrów, a następnie wbił się rozpędzonym zestawem w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym przy Breitscheidplatz.

Ciężarówka z naczepą taranowała ludzi oraz stosika. Śmierć poniosło w ten sposób 11 osób, w tym ośmioro Niemców oraz obywatele Czech, Włoch i Izraela. Do tego doszło też 50 osób rannych. Według oficjalnej wersji wydarzeń, samochód zatrzymał się dopiero w momencie, gdy na dalszą jazdę nie pozwoliły systemy bezpieczeństwa. Sam Anis Amri zdążył natomiast uciec, a nawet opuścić terytorium Niemiec. Służby znalazły go we Włoszech, gdzie został zastrzelony przez mediolańską policję.

Śp. Łukasz Urban miał w momencie zamachu 37 lat, pozostawiając 17-letniego syna Adama oraz żonę Zuzannę. Zamordowany od lat pracował jako kierowca ciężarówki, a w swoich ostatnich dniach jeździł w firmie Usługi Transportowe Ariel Żurawski, prowadzonej przez jego kuzyna. Pogrzebowi kierowcy towarzyszyli nie tylko przedstawiciele władz, ale także konwój złożony z samochodów ciężarowych.

A na koniec czas na smutną kontynuację. Stale pojawiają się bowiem osoby, dla których zamach sprzed trzech lat może być inspiracją. Podobne zdarzenie miało miejsce ledwie dwa miesiące temu, w niemieckiej miejscowości Limburg an der Lahn. 32-letni Syryjczyk wyrzucił wówczas z kabiny kierowcę dystrybucyjnej ciężarówki. Następnie wykorzystał jego pojazd, by staranować grupę samochodów i ranić w ten sposób osiem osób.