Trwa protest przewoźników na granicy z Ukrainą – kolejki liczone w setkach zestawów

Fot. Lubelska Policja

Od poniedziałku trwa protest grupy polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. Blokowane są przejścia w Dorohusku, Hrebennem oraz w Korczowej, gdzie protestujący przepuszczają po jednej ciężarówce na godzinę. Poza tym przejechać mogą transporty ze sprzętem wojskowym, paliwem, łatwo psującą się żywnością oraz pomocą humanitarną.

W trzecim dniu akcji kolejka do przejścia w Hrebennem zebrała już około 900 ciężarówek. Kolejne 650 pojazdów ustawiło się przed Dorohuskiem. Policja musi więc tworzyć specjalne strefy buforowe, by oczekujące na przejazd ciężarówki nie sparaliżowały na przykład miasta Chełm. Poza tym następstwa protestu widać w Medyce, a więc na jedynym przejściu, które nie zostało objęte akcją. Wielu przewoźników przekierowało tam swoje ciężarówki, co wydłużyło dzisiejszą kolejkę do blisko 800 zestawów. Dlatego i tam ruchem zaczęła sterować policja, tworząc strefy buforowe.

Przypomnę, że postulaty towarzyszące protestowi to przywrócenie systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników, wyłączenie pustych ciężarówek z elektronicznej kolejki do powrotu z Ukrainy, a także wprowadzenie zakazu rejestracji w Polsce firm transportowych o pozaunijnym kapitale. I niestety, tutaj też pojawia się problem, jako że pierwszy z tych postulatów nie leży w gestii polskiego rządu, lecz zależy od decyzji unijnych. Trudno się więc spodziewać jego spełnienia.

Inna sprawa, że protestującym udało się już osiągnąć pewien efekt. Otóż o ich akcji pisze się dzisiaj naprawdę w całej Europie, od Włoch, przez Beneluksu, aż po Finlandię. Temat poruszyły nawet największe agencje informacyjne na kontynencie, pisząc nie tylko o ogromnych kolejkach, ale też o problemach polskich firm transportowych na wschodnim rynku.