W niewielu popularnych zawodach znajdziemy tak niepewne środowisko pracy, jak przy autostradowym prowadzeniu ciężarówek. Uwzględniając bowiem obecne poziomy natężenia ruchu, tak naprawdę w każdej chwili mogą dopaść nas półdniowe opóźnienie. I tak oto dochodzimy do nieprzyjemnej historii z dnia wczorajszego.
Na autostradzie M25, stanowiącej obwodnicę Londynu, doszło do pożaru ciągnika siodłowego z dwupokładową naczepą. Na szczęście kierowca w porę opuścił kabinę i nie został poszkodowany, ale za to utrudnienia w ruchu okazały się wprost rekordowe. Czteropasmową jezdnię zamknięto początkowo na całej szerokości, a efekty działania wysokiej temperatury określono dosłownie „przyspawaniem” wraku do jezdni. To utrudniało usunięcie pojazdu i postawiło ogromne wyzwanie przez służbami ratunkowymi.
Nagranie z wideorejestratora:
A jak wyglądało to z punktu widzenia osób stojących w korku? Pożar wybuchł około godziny 4 i wtedy też autostrada została zamknięta. Przez pierwsze pięć godzin samochody nie ruszały się po prostu wcale, a później ruch zwalniany był tylko częściowo. Jeszcze w okolicach południa, a więc po ośmiu godzinach, otwarte były dwa z czterech pasów. Długość korka na M25 w najgorszym momencie sięgała podobno 13 kilometrów, a do tego doszły równie duże utrudnienia na drogach dojazdowych lub objazdach.
Dołączone zdjęcia opublikował Czytelnik Andrzej, który utknął na M25 około godziny 4.30. Jak relacjonuje, stał w miejscu przez ponad 5 godzin i początkowo nie miał nawet pojęcia jaka jest tego przyczyna. Służby nie rozprzestrzeniały bowiem informacji i wyjaśnienia trzeba było szukać w internetowych artykułach. Biorąc też pod uwagę wczesną porę oraz podmiejską lokalizację zdarzenia, kierowcy ciężarówek pełnili w tym korku szczególną rolę, wspierając nieprzygotowanych sąsiadów z aut osobowych. Sam Andrzej podaje, że uczestniczył w robieniu kawy, herbaty i kanapek dla towarzyszy niedoli, czy też w rozdawaniu batonów energetycznych dzieciom.