Scania pokazała nową hybrydę – mały diesel, mocny elektryk i 40 proc. oszczędności

Dlaczego nie wprowadza się hybrydowych ciężarówek, przecież w autach osobowych tak dobrze się sprawdziły? – nie pamiętam już ile razy słyszałem to pytanie. I faktycznie trzeba przyznać, że dotychczasowe hybrydy albo miały bardzo ograniczoną praktyczność, albo pozostawały na etapie prototypów, albo były po prostu „wynalazkami”. Teraz jednak nadchodzi wielka zmiana. Scania pokazała dzisiaj nową generację napędu spalinowo-elektrycznego, a jego możliwości są właściwie takie same, jak w hybrydach znanych z lekkiej motoryzacji.

Nowa ciężarówka może jeździć w typowym trybie hybrydowym. Wówczas napęd elektryczny wspomaga diesla, odciążając go na przykład przy rozpędzaniu, czy pokonywaniu wzniesień. Co więcej, nowe silniki elektryczne są na tyle mocne, że silnik spalinowy można zamówić w mniejszym wariancie. Dotychczas Scania oferowała swoje hybrydy tylko z jednostką 9-litrową (od 280 do 360 KM, od 1400 do 1700 Nm), a teraz pojawi się także wariant 7-litrowy.

Ten 7-litrowy diesel nosi oznaczenie DC07, osiąga moc od 220 do 280 KM i rozwija od 1000 do 1200 Nm momentu obrotowego. W wersji czysto spalinowej tak mały moment zapewnia bardzo średnie osiągi, nadając się tylko do lekkich zastosowań. W parze z napędem elektrycznym dynamika powinna być jednak doskonała. Elektryk składa się bowiem z dwóch nowych jednostek o oznaczeniu GE281, które łącznie generują 313 KM oraz 2100 Nm.

Kolejną korzyścią ma być też wyjątkowo szybka zmiana przełożeń. Samochód zachował zautomatyzowaną skrzynię Opticruise, z sześcioma biegami do przodu, ale za to pozbawiono go typowego sprzęgła. Napęd przekazuje przekładnia planetarna, co przejawia się idealnie płynnym przyspieszaniem. Scania twierdzi, że można to porównać z szybkością pracy dwusprzęgłowej skrzyni, znanej z aut osobowych lub ciężarówek marki Volvo Trucks.

A wszystko to razem sprawia, że hybrydowa ciężarówka ma spalać w cyklu miejskim o 40 procent mniej paliwa niż spalinowy odpowiednik. Na autostradach odnotowuje się oczywiście mniejsze oszczędności, co jest jak najbardziej typowe dla pojazdów spalinowo-elektrycznych Będzie za to korzyść dodatkowa, w postaci wyższej ładowności. Otóż hybryda ma ważyć o 750 kilogramów więcej niż wariant spalinowy, ale zgodnie z unijnym prawem otrzyma dodatkową tonę dopuszczalnej masy całkowitej. Poza tym obecność dodatkowego napędu elektrycznego pozwoli wybrać lżejszy silnik spalinowy. Dla przykładu, 9-litrowy diesel z elektrykiem może okazać się alternatywą dla 13-litrowego diesla.

Poza hybrydowym trybem jazdy, opisanym powyżej, dostępne będą też dwa kolejne tryby. Pierwszy z nich to magazynowanie energii, a więc wymuszenie jazdy na silniku spalinowym, by naładować baterie i zachować prąd na później. Drugi to natomiast jazda na samym napędzie elektrycznym, korzystając tylko ze wspomnianych 313 KM oraz 2100 NM. Scania obiecuje przy tym sprawne rozpędzanie 36-tonowego zestawu i oferuje dwie opcje zasięgu – wariant HEV przejedzie na samym prądzie 20 kilometrów, natomiast wariant PHEV osiągnie nawet 60 kilometrów. Ten pierwszy będzie się ładował tylko poprzez odzyskiwanie energii z toczenia, ten drugi będzie można doładować także z gniazdka, w ciągu 30 minut.

Dalsze informacje dotyczą między innymi systemów elektronicznych. W nowej hybrydzie udało się zachować systemy, które znamy już z samochodów spalinowych. Będzie więc między innymi aktywny tempomat z funkcją przewidywania terenu. Udało się też zachować w pełni użyteczną przystawkę mocy, która będzie mogła napędzać wyposażenie także w czasie jazdy na samym prądzie. Za to gorszą wiadomością jest fakt, że nie udało się usunąć osprzętu ekologicznego. Hybryda potrzebuje pełnego katalizatora Euro 6 i będzie zużywała płyn AdBlue.