Rosja ma nową drogę do Chin – ciężarówki ruszyły nowym mostem nad rzeką Amur

Doniesienia o problemach firm transportowych nie przestają zalewać rosyjskich mediów. Mówi się o dwukrotnym wzroście kosztów serwisowania, o 75-procentowym spadku sprzedaży ciężarówek, czy o szacowanych 4 miesiącach oczekiwania na części zamienne. Na tym tle mocno wyróżniła się więc informacja, w której pojawiło się uroczyste odpalanie fajerwerków i obwieszanie ciągników rosyjskimi flagami.

Okazją do tego święta było otwarcie zupełnie nowego połączenia drogowego z Chinami, położonego w obwodzie amurskim, na dalekim wschodzie kraju. Konkretnie trasa ta połączyła rosyjskie miasto Błagowieszczeńsk oraz chińskie miasto Heihe, a do jej uruchomienia konieczne było położenie 20 kilometrów nowej drogi oraz rozstawienie blisko 1100-metrowego mostu nad rzeką Amur.

Prace nad tą trasą rozpoczęły się już w 2016, po czym kilkukrotnie je opóźniano. Było to związane między innymi w związku z pandemią. Teraz jednak udało się doprowadzić je do końca i 10 czerwca mostem oficjalnie przejechały pierwsze ciężarówki. W stronę Chin udało się osiem Kamazów z olejem sojowym oraz drewnem, natomiast w stronę Rosji ruszyły chińskie zestawy z oponami samochodowymi oraz elektroniką.

Sami Rosjanie wyrażają tym tematem ogromne zainteresowanie. W końcu to właśnie na trasy do Chin mają przenieść się te ciężarówki, które nie mogą obecnie wjechać do Unii Europejskiej lub które straciły zlecenia z zachodniorosyjskich fabryk i portów. Nowe przejście graniczne ma też odciążyć te dotychczasowe, gdzie na przejazd z Rosji do Chin czeka się całe tygodnie. Z drugiej jednak strony, trzeba pamiętać, że mówimy o naprawdę dalekich rubieżach Rosji.

Odległość między Błagowieszczeńskiem a Moskwą to blisko 8 tys. kilometrów, a po drodze trzeba przejechać nad całą Mongolią i całym Kazachstanem. Dostarczenie wspomnianych opon lub elektroniki do europejskiej części Rosji nadal będzie więc bardzo kosztowną operacją. Jest to też ten rodzaj tras, których kierowcy i przewoźnicy z europejskiej części Rosji raczej dotychczas unikali, z uwagi na czasochłonny charakter. Wymowny jest też fakt, że cała omawiana inwestycja ma zwrócić się dopiero za około 20 lat. Do tego czasu firmy transportowe mają zaś płacić wysokie opłaty, wynoszące blisko 700 złotych za przejazd w jedną stronę.