„Przepisywanie ładunków” w reportażu „Polsatu” – zbiór smutnych wniosków z branży

Niesławne „przepisywanie ładunków” dotarło na łamy telewizji. Proceder został wczoraj przedstawiony w programie „Interwencja”, na łamach „Polsatu”, a z pełną treścią reportażu zapoznacie się pod tym linkiem.

Czego ciekawego dowiemy się z publikacji? Przede wszystkim można potwierdzić sobie powszechnie znane wnioski – polska prokuratura niemal nie ściga nieuczciwych spedycji, a terminy płatności dochodzą do granic absurdu. W przypadku omawianym przez reportaż przewoźnicy musieli cierpliwie czekać na pieniądze przez 60 dni. A gdy wynagrodzenie mimo to nie docierało, większość zgłoszeń na policję kończyła się stwierdzeniem, że „brakuje znamion przestępstw”. Dlatego też sprawą musieli zajmować się prywatni windykatorzy, a nie państwowa prokuratura.

Co też ciekawe, „Polsatowi” udało się nawiązać kontakt z firmą, która przepisywała te zlecenia. Jej właściciel stwierdził, że nie opłaca przewoźników, gdyż sam nie otrzymuje wynagrodzeń od pierwotnych zleceniodawców. Również uskarżał się na problemy z windykacją i zapowiedział, że spłaci firm transportowe w miarę możliwości. Czyli podsumowując: nieuczciwy zleceniodawca wystawia zlecenie, pseudospedycja przepisuje to zlecenie z jednej giełdy na drugą, następuje kumulacja problemów i wszyscy zostają bez pieniędzy.