Przejezdne granice na zachodzie i południu, a także dramat na granicy z Ukrainą

Nowy tydzień wypadałoby rozpocząć od sprawdzenia sytuacji na granicach Przyjrzymy się zarówno granicom z krajami unijnymi, jak i tym znajdującym się na wschodzie kraju.

Dobra wiadomość jest taka, że na granicach z Niemcami, Czechami, Słowacją oraz Litwą ruch ma odbywać się na bieżąco. Odnotowywane są ewentualnie niewielkie zatory, nieporównywalne z tymi sprzed tygodnia. Kierowcy ciężarówek nie muszą już okazywać „kart lokalizacyjnych”, a straż graniczna zadbała o odpowiednią organizację ruchu.

Granica w Świecku dostępna jest obecnie tylko dla ciężarówek. Wszystkie mniejsze pojazdy muszą jechać przez Słubice. W Jędrzychowicach kontrole podzielono natomiast na dwa pasy. Ciężarówki i auta osobowe stoją osobno, a jednocześnie żadna z grup nie odnotowuje większych opóźnień.

Przejazd na Białoruś może wiązać się z kilkoma godzinami oczekiwania. Można więc powiedzieć, że sytuacja jest we względnej normie. Za to na granicy z Ukrainą trwa prawdziwy dramat. Ciężarówki mogą korzystać wyłącznie z przejścia w Korczowej, natomiast czas oczekiwania liczony jest już w dobach.

Według oficjalnych danych straży granicznej, przejazd z Polski na Ukrainę to kwestia około 26 godzin oczekiwania. Sami przewoźnicy mówią jednak o wynikach znacznie dłuższych, w tym nawet dwóch dobach. Skarżą się też na skrajnie złą organizację pracy. Dla przykładu, kontrole fitosanitarne prowadzone są tylko w godzinach od 8 do 16.

A co z sytuacją w innych krajach, w tym w Europie Zachodniej lub Południowo-Wschodniej? Mówiąc w dużym skrócie, sytuacja nie należy do najgorszych. Nigdzie nie ma kolejek liczonych w dziesiątkach godzin, jak miało to miejsce w ubiegłym tygodniu. Nawet ze Słowacji do Węgier lub z Węgier do Rumunii powinniśmy przejechać po maksymalnie kilku godzinach czekania.

Tradycyjnie dołączam też link do mapy, na której informacje podawane są na bieżąco (niestety, nie dotyczy to Ukrainy). Zapraszam tutaj.