Temat płatnego rezerwowania przejazdów przez Brennero, by zapanować w ten sposób nad natężeniem ruchu, już na początku bieżącego roku pojawił się w mediach. I choć przez kolejne 11 miesięcy panowała w tym zakresie cisza, teraz pomysł powrócił, a jego realizacja wydaje się coraz bardziej możliwa.
Władze austriackiego landu Tyrol, przez który przebiega trasa do Brennero, mają już badać możliwości przeforsowania tego systemu i wprowadzenia go w życie. Jak wyjaśnia niemiecki portal „Eurotransport.de”, Tyrolczycy szukają przy tym politycznych sprzymierzeńców, którzy pozwoliliby utrzymać płatne rezerwacje w obliczu ewentualnych sprzeciwów.
Na czym dokładnie miałoby to polegać? Przewoźnicy zmierzający do Włoch musieliby kupować każdorazowe prawo przejazdu przez przełęcz Brennero, na konkretny dzień i wskazaną godzinę. Przy okazji trzeba by też uiścić opłatę, zależną nie tylko od norm emisji spalin, ale też od natężenia ruchu przewidywanego na daną porę dnia.
Założeniem tego systemu jest wyregulowanie ruchu ciężarówek, rozkładając go bardziej równomiernie. Pozwoliłoby to też ograniczyć ciężki ruch w okresach typowo turystycznych, gdzie zwiększa się natężenie aut osobowych. Jednocześnie można by zaś zrezygnować z ilościowych zakazów ruchu, gdy przez Tyrol przepuszcza się do 300 ciężarówek na godzinę, skutkując gigantycznymi korkami na granicy w Kufstein. Choć trzeba też przyznać, że stałoby się dodatkowym obciążeniem administracyjnym, zwłaszcza dla przewoźników wysyłających przez Brennero bardzo duże floty.