Protest przeciwko opłatom dla spalinowych ciężarówek – Duńczycy blokują drogi

Od rana na duńskich drogach trwają protesty przewoźników. Są one odpowiedzią na rządowe plany, przewidujące wprowadzenie nowych opłat dla ciężarówek.

Przypomnijmy, że Unia Europejska zaleciła wszystkim krajom rezygnację z drogowych winiet, uznając to za rozwiązanie niesprawiedliwe i nieekologiczne. Zamiast więc dotychczasowej Eurowiniety, Dania planuje przejście w 2025 roku na opłaty rozliczane za każdy przejechany kilometr. Co też ważne, cennik ma mieć taki charakter, by skłonić przewoźników do przesiadki na ciężarówki zasilane prądem. Posiadacze diesli będą więc płacili 1,3 korony za kilometr (około 80 groszy), podczas gdy ciężarówki elektryczne przejadą całkowicie bez opłaty. W ten sposób chce się wprowadzić tak zwany „parytet kosztowy”, sztucznie podciągając koszty spalinowego transportu do poziomu znanego z elektryków.

Początkowo reakcje na ten pomysł były dosyć umiarkowane. Większe duńskie firmy wyraziły wręcz swój entuzjazm, stwierdzając, że powyższa sytuacja da Duńczykom pewną przewagę w walce z zagraniczną konkurencją. Niemniej mniejsze firmy nie podzieliły tego zadowolenia i minionej nocy rozpoczęły swoją akcję protestacyjną, prowadząc ją w najróżniejszych regionach kraju. Ciężarówki tymczasowo zablokowały między innymi przejazd przez niemiecko-duńską granicę, okolice lotniska w Kopenhadze, port morski w Aarhus, a także węzły najważniejszych autostrad. Prawdziwym zaskoczeniem była też blokada portu promowego Hirsthals, której w ramach poparcia dla przewoźników dokonali rybacy.

Protestujący przewoźnicy domagają się zupełnej rezygnacji z projektu nowych opłat. Argumentują, że jest to po prostu sposób na wyciągnięcie dodatkowych środków do budżetu, a jego ostatecznym efektem będzie podwyższenie cen produktów oraz usług, niekorzystne dla całego społeczeństwa. Poza tym duńskie firmy wyjaśniają, że pomysł z przesiadką na ciężarówki elektryczne jest w chwili obecnej niewykonalny. W wielu duńskich branżach dominują bowiem siedmioosiowe zestawy o DMC 56 ton, których po prostu nie da się stworzyć na bazie obecnie sprzedawanych elektryków. Tak ciężkie pojazdy na prąd pozostają bowiem tylko prototypami, a przy tym dysponują bardzo małym zasięgiem.

Tymczasem duński rząd odpowiedział na te protesty wysłaniem na drogi policji. Funkcjonariusze krążą od jednej blokady do drugiej, dając uczestnikom akcji po 10 minut na opuszczenie miejsca nielegalnego postoju. Gdy natomiast ktoś takiego polecenia nie spełni, może spotkać się z oficjalnym postępowaniem za utrudnianie ruchu drogowego, przypłacając to wysoką grzywną. Niemniej uczestnicy akcji szybko znaleźli na to sposób – po konieczności opuszczenia jednej blokady szybko organizują drugą, ustawiając się po prostu w innym miejscu. To też oznacza, że blokady bardzo trudno ominąć.

Kilka zdjęć z blokad:

Autostradowa blokada w ruchu: