Niedobór miejsc parkingowych autostradach pozostaje jednym z najbardziej palących problemów europejskiej branży transportowej. Zwłaszcza w Niemczech sytuacja ma być iście dramatyczna, co doskonale przedstawiono w ubiegłorocznym raporcie ADAC. A tymczasem pojawił się przykład na to, jak tego parkingowego problemu NIE próbować rozwiązać.
Lokalne radio „MDR” opublikowało materiał o nieudanej inwestycji, jaką okazał się parking o nazwie XXLKW, ulokowany przy niemieckiej autostradzie A9, nieopodal węzła Vockerode. Obiekt ten został otwarty w grudniu ubiegłego roku, zaoferował miejsce dla 107 ciężarówek i docelowo miał zostać rozbudowany nawet trzykrotnie. Jak na razie żadna rozbudowa nie będzie jednak potrzebna, gdyż i w obecnym stanie parking po prostu świeci pustkami.
Gdy plac był otwierany, w grudniu 2022 roku, zachwalano go jako rozwiązanie palącego, parkingowego problemu, występującego przy trasie A9 między Lipskiem a Berlinem. Nie jest to jednak rozwiązanie publiczne, lecz inwestycja prywatna, w którą pewna bawarska firma musiała wpompować całe miliony euro. Teraz inwestor próbuje więc swoje pieniądze odzyskać, w związku z czym jego parking okazał się wprost wyjątkowo drogi.
W ramach startowej promocji, postój trwający od 10 do 12 godzin, czyli tak naprawdę najzwyklejsza pauza dobowa, został wyceniony na 25 euro. Gdy startowa promocja już przeminie, te 10-12 godzin ma kosztować całe 35 euro! Jeśli natomiast chodzi o postój przez okrągłe 24 godzin, to tutaj podaje się 32 euro w ramach promocji lub 45 euro w ramach cennika standardowego. Dla porównania, większość niemieckich autohofów liczy po 15-20 euro za 24 godziny. Trudno się więc dziwić, że plac parkingu XXLKW nie chce się zapełniać.
Na koniec pragnę przypomnieć, że cała doba poruszania się pełnowymiarową ciężarówką po niemieckich drogach zwykle kosztuje około 100-150 euro, w ramach obowiązkowych opłat drogowych. Środki te przeznaczane są na infrastrukturę drogową, w tym między innymi na parkingi. Jak wielkim absurdem jest więc sytuacja, w której za dnia dajemy 100-150 euro na infrastrukturę publiczną, a nocą mielibyśmy jeszcze dołożyć 35 euro za infrastrukturę prywatną, jako że ta publiczna została chronicznie zaniedbana?