W Polsce zapanowało ogromne oburzenie – oto bowiem nasza pani premiera miała podpisać za naszymi plecami dokument, w związku z którym paliwo podrożeje o aż 76 procent! Brzmi to faktycznie strasznie i gdyby się spełniło, niskich cenach z ostatnich miesięcy moglibyśmy zapomnieć, podobnie jak w wielu przypadkach zapomnielibyśmy też o prowadzeniu firmy transportowej, czy po prostu posiadaniu własnego auta. Okazuje się jednak, że rzeczywistość na szczęście wcale nie będzie taka straszna…
Jak mówią profesjonalne analizy firmy BM Reflex, od lat zajmującej się badaniem polskiego rynku paliw, nowa opłata rezerwowa może zwiększyć cenę paliwa o około 5 groszy na litrze. Jest to podwyżka, którą naprawdę trudno będzie poczuć. Biorąc pod uwagę fakt, że paliwo ciągle tanieje, podwyżki tej nie poczujemy prawdopodobnie wcale.
Opłata rezerwowa związana jest z nowymi przepisami dotyczącymi rezerw paliwa, nad którymi prace trwają już od dłuższego czasu. Zgodnie z nimi koncerny paliwowe będą mogły zmniejszyć swoje kosztowne w utrzymaniu rezerwy strategiczne, lecz zapłacą za to państwu właśnie opłatę zapasową proporcjonalną do tego ograniczenia. Państwo wykorzysta ta pieniądze do gromadzenia rezerw samemu. Wartość tej opłaty zapasowej firmy będą mogły jechać chcieć „odbić” sobie w formie podwyżek cen paliwa. To nie jest więc nowy podatek – państwo poszło w pewnym sensie na rękę firmom petrochemicznym, bierze od nich za to opłatę w sensownej wysokości, a cały problem w tym, że firmy mogą chcieć wykorzystać to jako pretekst do podwyższenia cen paliw.
Źródło: BM Reflex