Odebrana licencja i zakaz działalności za ograniczniki przestawione na 96 km/h

Fot. Renault Trucks UK

Na brytyjskich autostradach ciężarówki podlegają ograniczeniu prędkości do 60 mph, czyli w przeliczeniu 96 km/h. Jeśli jednak brytyjska ciężarówka będzie miała przestawiony ogranicznik, by rzeczywiście osiągać taką prędkość, jej właściciela może spotkać bardzo poważna kara. Pokazał to ostatnio przykład pewnego przewoźnika ze Szkocji.

Wspomniane ograniczenie do 60 mph (96 km/h) jest tak naprawdę “martwym prawem”. Nadrzędne znaczenie ma bowiem inny przepis, nakazujący wszystkim ciężarówkom posiadanie ogranicznika prędkości ustawionego na nie więcej niż 56 mph (90 km/h). Kto natomiast takiego ogranicznika nie posiada, ten może mieć wytoczone postępowanie z oskarżeniem o nieuczciwą konkurencję. Właśnie coś takiego przydarzyło się firmie M&M Kerr ze Szkocji, o czym poinformowały lokalne, branżowe media.

Jedna z ciężarówek należących do M&M Kerr miała w ostatnim czasie wypadek. Doszło do niego przy prędkości 60 mph (96 km/h), w związku z czym brytyjskie służby rozpoczęły dochodzenie administracyjne, prowadzone przez tak zwanego Komisarza Transportu. Wówczas okazało się, że większa część firmowej floty – liczącej 20 zestawów z chłodniami – miała nielegalnie podniesioną prędkość na ogranicznikach, właśnie na 60 mph (96 km/h).

W trakcie postępowania przewoźnik próbował się bronić, że nawet z przestawionymi ogranicznikami ciężarówki mieściły się w dopuszczalnej, autostradowej prędkości. Tym samym, jak twierdził, nie dochodziło do sytuacji potencjalnie niebezpiecznej. Komisarz Transportu skupił się jednak na innej stronie całej sytuacji, mianowicie na wspomnianej, nieuczciwej konkurencji. Padło przy tym stwierdzenie, że w obliczu manipulacji w większej ilości pojazdów, wykonujących typowo dalekobieżną pracę, prędkość wyższa o 6 km/h pozwoliła na znaczne zwiększenie firmowego przychodu.

Do tego doszło też oskarżenie o pewną ilość manipulacji kartami do tachografu. Miały to być w większości mało poważne przypadki, odnotowane przy niskich prędkościach, na przykład przy przestawianiu pojazdów po placu. Niemniej Komisarz Transportu musiał to uwzględnić.

Ostatecznie firma została uznana winną prowadzenia nieuczciwej konkurencji na rynku i pogorszenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nałożono za to typowo brytyjską karę, jaką jest odebranie licencji transportowej, a także objęcie właściciela firmy 12-miesięcznym zakazem działalności w branży. Innymi słowy, przewoźnik będzie mógł wrócić do transportu najszybciej za rok, rozpoczynając to od uzyskania zupełnie nowej licencji.

Brytyjski magazyn branżowy “Motor Transport” zwrócił też uwagę na dodatkową stronę całej historii. Otóż M&M Kerr znane było jako ostatnia szkocka firma transportowa, która specjalizowała się w międzynarodowym przewozie jagnięciny chłodniami hakowymi. Powyższa kara stworzy więc lukę w lokalnym rynku, a M&M Kerr może mieć poważny problem, by powrócić do swojej dotychczasowej pozycji.

Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.