Od lutego paliwo podrożało o złotówkę – rząd chce zmniejszyć podatki oraz marże

Średnia cena oleju napędowego to obecnie 5,99 złotego brutto. Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy odnotowano 56 groszy wzrostu. Jeśli natomiast cofniemy się do danych z końca lutego, zobaczymy wzrost na poziomie pełnej złotówki.

Co to oznacza dla branży transportowej, bardzo łatwo policzyć. W skali jednego miesiąca, dla przeciętnego zestawu z naczepą, przejeżdżającego około 10 tys. kilometrów, złotówka podwyżki w cenie oleju napędowego oznacza dodatkowy koszt na poziomie około 2-3 tys. złotych. To kwota porównywalna z ratą leasingową za niezbyt drogi, kilkuletni ciągnik siodłowy. Mniej więcej tyle samo wynosi też podstawa wynagrodzenia ogromnej ilości kierowców. Mówiąc więc krótko, koszty przewoźników gwałtownie wzrosły i w efekcie trudno dziwić się wszechobecnemu wzrostowi cen w sklepach.

Stąd też jeden z pierwszych zapisów tak zwanej „tarczy antyinflacyjnej”, do którego nieoficjalnie dotarli dziennikarze „RMF FM”. Jak się okazuje, rząd przymierza się do obniżenia cen paliw, chcąc wymusić to poprzez zmianę w przepisach. Nowe prawo ma ograniczyć marże zarówno dla rafinerii, jak i dla stacji paliw. Jednocześnie ma to pójść w parze z zmniejszeniem podatków zawartych w paliwie. Tutaj pole do popisu jest akurat szczególne, wszak różnego rodzaju podatki stanowią ponad 44 procent obecnej ceny!

Dokładnie informacje na ten temat mają pojawić się jeszcze przed końcem tygodnia.