Niemiecki system opłat drogowych dla ciężarówek jest obiektem wielomilionowych oszustw?

W Niemczech rozwija się afera dotycząca zarządzania opłatami drogowymi dla samochodów ciężarowych. Jeśli podnoszone przez dziennikarzy zarzuty są słuszne, spora część pieniędzy z opłat jest defraudowana.

Na czym polegać ma oszustwo? W roli głównej występuje firma Toll Collect, zbierająca opłaty na niemieckich drogach. Przekazuje ona pieniądze z opłat do budżetu państwa, a jednocześnie sama wystawia państwu rachunek. Ten ostatni dotyczy kosztów działalności, ponoszonych przez Toll Collect w ramach poboru opłat.

Jak twierdzi między innymi telewizja „Das Erste”, te rachunki za obsługę systemu opłat od lat są zawyżane. Co więcej, nierzadko odbywa się to w zupełnie jawny sposób. Dla przykładu, wśród wydatków, za które Toll Collect żąda zwrotu, potrafią być koszty noclegów w luksusowych hotelach, czy nawet koszty udziału w rajdzie samochodów zabytkowych, włącznie z opłaceniem na ten cel celebrytów.

Zarzuty potwierdza także niezależna firma audytorska Mazars. Jej zdaniem, w ciągu zaledwie trzech lat Toll Collect bezpodstawnie wyciągnęło od państwa 298 milionów euro. Wiele wskazuje też na to, że w sprawę zamieszani są rządzący politycy. Ten ostatni argument podnosi zwłaszcza opozycja.

A co na to przewoźnicy? Z jednej strony, sprawa nie dotyczy ich bezpośrednio. Z drugiej jednak, trudno się tutaj nie zirytować. Faktem bowiem jest, że niemiecki system opłat drogowych uległ ostatnio poważnemu rozszerzeniu. Najpierw objął pojazdy o DMC poniżej 12 ton, a następnie opłaty zaczęto pobierać na drogach niższej kategorii. Oficjalnym powodem tych rozszerzeń jest konieczność zebrania większych środków na remonty i utrzymanie dróg. Tymczasem zaś okazuje się , że ktoś na tym nielegalnie zarabia…