Niemcy sprawdzili czas pracy z ostatnich 7 miesięcy – kary na ponad 171 tys. euro!

Źródło zdjęcia i informacji: Polizei Mittelfranken

Jak powszechnie wiadomo, w czasie kontroli na drodze kierowca odpowiada zapisami czasu pracy z dnia bieżącego oraz 28 dni minionych. Dopiero w grudniu przyszłego roku zakres ten ma zostać rozszerzony, zwiększając się do 56 dni, czyli pełnych ośmiu tygodni. Niemniej, jak pokazuje ubiegłotygodniowy przykład z Niemiec, w pewnych okolicznościach kontrola może być znacznie bardziej rozbudowana, sięgając nawet na wiele miesięcy wstecz.

Przedmiotem tej kontroli było Volvo FH z chłodniczą naczepą, należące do przewoźnika z Turcji. Pojazd wykonywał akurat przewóz ze Stambułu do Dortmundu, a policjanci zatrzymali go około 400 kilometrów od celu, na niemieckiej autostradzie A3 za Norymbergą. Głównym obiektem zainteresowania były przy tym normy czasu pracy i co w tureckiej chłodni raczej nikogo nie zdziwi, Niemcy szybko stwierdzili długą listę naruszeń.

Wśród nieprawidłowości znalazło się skracanie odpoczynków dobowych i tygodniowych, przy jednoczesnym wydłużaniu czasu jazdy. W ciągu ostatnich 29 dni było tego tak dużo, że policjanci musieli nałożyć na kierowcę mandaty w wysokości 2801,75 euro (13,2 tys. złotych), a kolejne 8393 euro (39,4 tys. złotych) będzie miał do zapłacenia przewoźnik.

Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Ilość nieprawidłowości była bowiem tak duża, że policja przekazała sprawę funkcjonariuszom BALM (jak od tego roku nazywa się BAG). Ta typowo transportowa służba wszczęła głębsze dochodzenie, w Niemczech znane jako „Tiefenkontrolle” i nieobjęte wspomnianym limitem 29 dni. Zamiast tego BALM wzięło pod uwagę dane z ponad siedmiu miesięcy, od 1 sierpnia 2022 roku, odkrywając przy tym znacznie dłuższą listę naruszeń czasu pracy. Jeśli natomiast chodzi o następstwa finansowe, to kara grożącą kierowcy wzrosła do 42 812 euro (201 tys. złotych), a potencjalna wartość kary dla przewoźnika wyniosła dokładnie 128 429 euro (603 tys. złotych).

Łącznie mamy więc tutaj kontrolę, która może kosztować tureckiego przewoźnika równowartość 800 tysięcy złotych! Czy jednak tak ogromne kwoty faktycznie zostaną naliczone? O tym zadecyduje pełne dochodzenie funkcjonariuszy BALM, prowadzone w centrali tego urzędu, znajdującej się w Bremen. Na jego poczet zabezpieczono wszelkie dane cyfrowe, a turecka firma ma być informowana o dalszych wynikach postępowania.