Braki paliwa, drogie AdBlue, niewypłacalność i brak ładunków… – ten dzisiejszy artykuł wyraźnie pokazał, że branża transportową nie ma przed sobą najlepszego okresu. Przewoźnicy jeżdżący na zachód unikną jednak choć jednego ciosu, jako że władze Niemiec w ostatniej chwili wycofują się z planowanych podwyżek myta.
Nowy cennik miał zostać wprowadzony już 1 stycznia, a więc za nieco ponad dwa miesiące. Spodziewano się przy tym wzrostu stawek dla wszystkich kategorii pojazdów, a szczególnie mocno dotknięci mieli być posiadacze lżejszych, dwu- lub trzyosiowych pojazdów. W ich kategoriach planowano nawet 40-procentowe podwyżki, a nowy cennik miał utrzymać się co najmniej do 2027 roku.
Powyższy plan spotkał się z bardzo ostrą krytyką niemieckiego stowarzyszenia przewoźników BGL. Miała to być bowiem już kolejna podwyżka po dramatycznym wzrośnie cen paliw, katastrofie z gazem ziemnym oraz problemach z płynem AdBlue. I jak się okazało, ten sprzeciw BGL został wysłuchany, jako że komisja parlamentarna do spraw transportu oficjalnie wycofała te podwyżki ze swojego kalendarza.
Na kiedy przesunięto zmianę, tego dokładnie jeszcze nie wiadomo. Nieoficjalnie mówi się jednak, że obecne stawki pozostaną aktualne do końca 2023 roku.