Nie wynajmujesz? Najpóźniej w 2025 roku zaczniesz!

Publikacja na zamówienie

Są kraje, w których wynajem i leasing stanowią główne formy finansowania flot pojazdów użytkowych. W Polsce ten rynek ewoluował od transformacji ustrojowej, a polscy przedsiębiorcy – co zrozumiałe – też potrzebowali czasu na to, by przekonać się, że własność to nie zawsze dobre rozwiązanie. Jak na tę świadomość i rynek wpływał wynajem i co jeszcze może zmienić?

Od upadku PRL minęło już ponad 30 lat, więc zapewne wielu czytelników w ogóle nie pamięta tamtych czasów. Trzeba zatem przypomnieć, że w realiach gospodarki centralnie planowanej prywatna własność oraz inicjatywa gospodarcza nie były priorytetem. Transport opierał się o państwowe przedsiębiorstwa skupione w ramach tzw. Zjednoczeń, czyli organów zarządzających daną gałęzią gospodarki czy przemysłu. Dodatkowo, dobra konsumpcyjne i użytkowe były reglamentowane, a ich swobodny zakup nie w każdym wypadku był możliwy czy łatwy. Stąd też, gdy nastąpiła transformacja ustrojowa i gospodarka „przeszła” w tryb rynkowy, Polacy uwolnili swoją przedsiębiorczą energię, a także zaspokajali pragnienie posiadania i potrzebę własności. Wtedy też powstało wiele firm transportowych, których historia często zaczynała się od zakupu samochodu użytkowego z drugiej ręki i świadczenia usług przez samego właściciela. W pierwszych latach funkcjonowania III RP, firmy nie mogły liczyć na zbyt wiele instrumentów finansowania, dziś tak oczywistych i chętnie stosowanych. Tym samym główną formą pozyskania pojazdu był zakup.

Osobowe wyznaczają trasę

W latach 90. można już było korzystać z leasingu. W 1991 r. powstał Europejski Fundusz Leasingowy – pionier polskiego rynku finansowania sprzętu dla biznesu – który w 2001 r. został włączony do struktury francuskiej Grupy Credit Agricole, a w 2021 r, wraz z DBK Rental, stworzył nową markę wynajmu pojazdów użytkowych, czyli TRUCK CARE. Na przełomie XX i XXI w. do Polski weszły zachodnie firmy z branży CFM (ang. Car Fleet Management), oferujące kompleksowe usługi zarządzania flotą. Była to jednak oferta skierowana głównie do podmiotów potrzebujących samochodów osobowych lub lekkich dostawczych. – W połowie pierwszej dekady XXI wieku, wiele polskich firm próbowało wynajmować samochody dostawcze czy dystrybucyjne. Zauważyła to wtedy także konkurencja w postaci zachodnich korporacji, ale rozwój tego sektora usług dla nikogo nie był łatwy. Myślę, że nie byliśmy jeszcze wtedy na to gotowi, jako rynek i przedsiębiorcy. Wynajem, w rozumieniu długoterminowym, był nowością, więc siłą rzeczy nie wszyscy rozumieli, jak działa i jakie ma zalety – wspomina Ireneusz Sobieski, Prezes Zarządu Grupy DBK. – Firmy wiedziały, jak dobrze kupić czy wyleasingować samochód, ale niekoniecznie, jak go wynająć. Mieliśmy też inną świadomość kosztów. Po prostu często ocenialiśmy je w węższym ujęciu niż obecnie. Rynek był też mniej konkurencyjny, a co za tym idzie była mniejsza presja na szukanie optymalnych rozwiązań zauważa Łukasz Chyliński Prezes TRUCK CARE.

Decyduje rachunek

Zmiany w branży i na rynku wymusiły na przedsiębiorcach coraz szybszą adaptację, ponieważ metody i rozwiązania, które działały kiedyś, z czasem traciły na wartości i konkurencyjności. Wraz z rozwojem wielu nowych gałęzi usług i coraz bardziej zaciętą rywalizacją o klienta, przedsiębiorcy skupili się na poszukiwaniu jeszcze bardziej efektywnych rozwiązań – nie tylko w znaczeniu kosztowym. To z kolei otworzyło drogę do wzrostu znaczenia outsourcingu usług, które nie są trzonem działalności danego podmiotu.

– Żadne rozwiązanie nie przyjmie się na rynku, jeżeli nie będzie dostępne, rozwijane i proponowane klientom. Dlatego rozwijając strukturę Grupy DBK postawiliśmy na wzmacnianie naszej oferty wynajmu. Naturalnie, dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż 10 czy 15 lat temu i stale przyspieszamy. Nie byłoby to jednak możliwe, gdybyśmy nie próbowali zainteresować naszych klientów tą formą finansowania – wspomina Sobieski.

– Zmiana naszego „krajowego” podejścia do własności to jedno, ale oprócz psychologicznego, kluczowy był przede wszystkim aspekt finansowy. Wynajem zaczął szybko zyskiwać na popularności, bo przedsiębiorcy przekonali się, że opłacanie stałej raty za użytkowanie pojazdu jest tańsze niż suma kosztów leasingu, ubezpieczeń, napraw i bieżącej obsługi mówi Łukasz Chyliński.

Kluczowy rok 2020

– Pandemia była punktem zwrotnym i zmieniła warunki gry w wielu branżach. W przypadku wynajmu myślę, że mocno przyczyniła się do jego popularyzacji – zauważa Sobieski. – Elastyczność jest często powtarzanym hasłem w biznesowych dyskusjach, ale rzadko idą za tym przykłady wyjaśniające na czym tak naprawdę polega. Od 2020 r. udowadniamy, że wynajem pojazdów użytkowych to narzędzie, które tę elastyczność zapewnia. Oczywiście dla nas, jako dostawcy samochodów czy naczep, nie jest to łatwe, ale ten wysiłek jest nagradzany. W pierwszej połowie 2020 r. wielu naszych klientów musiało zrezygnować z wynajmu czy też renegocjowało warunki, bo nikt nie potrafił przewidzieć rozwoju sytuacji. My zostaliśmy z wieloma stojącymi samochodami. Jednak w każdym wypadku staraliśmy się wraz z klientem wypracować rozwiązanie i znaleźć drogę, która pozwoli nam spotkać się wkrótce ponownie, gdy gospodarka ruszy – tłumaczy Chyliński. – Paradoksalnie, w czasie pandemii przyspieszyliśmy i zintensyfikowaliśmy pracę nad rozwojem oferty wynajmu. Przewidywaliśmy, że rynek będzie chciał się „odkuć” po miesiącach zamknięcia, a transport będzie w tym procesie kluczowy. Stąd też zamówiliśmy wiele nowych samochodów, zwiększając zakres potrzeb i zadań transportowych, do których możemy dostarczyć narzędzia. Połączyliśmy też siły z mocnym graczem, jakim jest EFL, tworząc markę TRUCK CARE. Zyskaliśmy tym samym zupełnie nowe możliwości rozwoju, ale przede wszystkim zyskali na tym nasi klienci mówi Ireneusz Sobieski.

– Połączenie z EFL pozwoliło nam jeszcze szybciej rozbudowywać flotę i lepiej negocjować z producentami. Mówię o tym, bo znowu wracamy do elastyczności. Rynek boryka się z niedoborem pojazdów. Dziś zamówiona ciężarówka, będzie dostarczona za 12 czy nawet więcej miesięcy. Kto w biznesie transportowym ma tyle czasu? W TRUCK CARE przygotowaliśmy się na to i odpowiedzi na większość potrzeb naszych klientów mamy dostępne od ręki. A jeśli nie mamy pojazdu od ręki, to oferujemy zbliżony, by firma mogła zarabiać, zamiast czekać na auto. To jest właśnie elastyczność konkluduje Chyliński.

– TRUCK CARE korzysta z szeregu możliwości i zasobów wypracowanych i stworzonych przez lata w Grupie DBK. Mam na myśli nie tylko szeroką i priorytetowo dostępna sieć serwisową, ale także bogatą ofertę sprawdzonych pojazdów używanych, które także możemy wynajmować, bo jesteśmy ich pewni deklaruje Sobieski.

W drodze do połowy

Tak, jak w połowie lat 2000 wynajem przecierał szlaki w transporcie długodystansowym, tak teraz puka do drzwi kolejnych branż. I także w tym wypadku odpowiedzią jest wyjście z odpowiednią ofertą. Cały czas zdecydowana większość pojazdów, które wynajmujemy to nowe ciągniki i naczepy do długodystansowego transportu międzynarodowego. Inwestujemy jednak w ofertę m.in. dla branży dystrybucyjnej czy też komunalnej. Wprowadzamy też do floty pojazdy specjalistyczne, np. z zabudowami dla branży budowlanej, co pozwala budować popularność wynajmu także w tych sektorach – mówi Chyliński. – Tworzymy też dedykowane oferty, np. dla kurierów pokazując, że wynajem działa w zastosowaniach uważanych za ryzykowne w kontekście tej formy finansowania – dodaje. – Obecnie przedsiębiorcy doskonale wiedza czego chcą. Dokładnie analizują i mają skrystalizowane oczekiwania, co z jednej strony jest dla nas wyzwaniem, ale z drugiej – pozwala szybciej i lepiej dostosowywać się do potrzeb rynku – tłumaczy Sobieski. TRUCK CARE przewiduje, że po 2025 r. nawet połowa nowych samochodów ciężarowych o DMC pow. 6t będzie użytkowana w wynajmie długoterminowym.

Nadal są branże, zastosowania czy też klienci, którzy preferują leasing z wykupem pojazdu na własność. Upatrują w tym większej opłacalności w długiej perspektywie. Rozumiem te argumenty, ale trzeba zauważyć, że dziś trudno jest planować na kilka lat do przodu. Nie można ocenić jak będzie się kształtował rynek pojazdów używanych, jakie będą dalsze kroki legislacyjne dotyczące emisji spalin. Może się zatem okazać, że samochód, który trzeba wykupić nie będzie zasobem, lecz kulą u nogi. W wynajmie przedsiębiorca zrzuca ze swojej głowy różne ryzyka. Nie tylko awarii czy przestoju floty, ale także te związane z odsprzedażą pojazdu. A dodatkowo, dzięki stałym kosztom użytkowania pojazdu łatwiej mu zarządzać finansami firmy. Myślę, że to dobrze uzasadnia wzrost popularności wynajmu podsumowuje Sobieski.

www.truckcare.pl