Naczepy zmiażdżyły kabiny swoich ciągników – dwa najechania na trasie z Brennero

Włoska autostrada A22, łącząca resztę kraju ze słynną granicą w Brennero, to trasa, której wielu kierowcom ciężarówek nie trzeba przedstawiać. Zwłaszcza na początku tygodnia można się tam spotkać z rekordowym natężeniem ruchu, nie brakuje stromych zjazdów i zakrętów, a do tego dochodzą całodobowe zakazy wyprzedzania, skutkujące grupowaniem się ciężarówek.

Jak niebezpieczna potrafi być taka droga, można było przekonać się w miniony wtorek. Na A22 doszło wówczas do dwóch śmiertelnych wypadków, w których zginęli kierowcy ciężarówek. Szczególną rolę odegrały też przy tym naczepy, które w obu przypadkach zmiażdżyły kabiny swoich własnych ciągników.

Zdjecia: Federazione dei Corpi Vigili del Fuoco Volontari Provincia autonoma Trento

Do pierwszego wypadku doszło w okolicach miasta Trento, we wtorkowe przedpołudnie. Autostradą w kierunku południowym zmierzały wówczas trzy ciężarówki marki DAF: ciągnik siodłowy z naczepą kurtynową, ciągnik siodłowy z naczepą-platformą i jadący jako ostatni ciągnik siodłowy z pojedynczym, 20-stopowym kontenerem. W związku z powstającym zatorem samochody musiały gwałtownie zahamować i właśnie wtedy doszło do podwójnego najechania na tył.

Gdy DAF z kontenerem wbił się w naczepę-platformę, jego kabina została odcięta od podwozia, przewracając się i spadając na przednią ścianę. Jeszcze gorzej było z drugim zestawem, gdyż uderzona platforma odłączyła się od ciągnika i przesunęła w kierunku jego kabiny, niemal miażdżąc od tyłu nadwozie. A do tego doszło uderzenie w zestaw z naczepą kurtynową, które dodatkowo uszkodziło środkową z ciężarówek.

Niestety, kierowca środkowego zestawu poniósł śmierć na miejscu. Jak ustaliły lokalne media, był to 53-letni obywatel Rumunii. Liczne obrażenia odniósł też 54-letni Bośniak, prowadzący zestaw z kontenerem. Do szpitala musiał go przetransportować ratowniczy helikopter. Kierowcy DAF-a z „firanką” nic poważnego się nie stało.

Na tym niestety artykuł się nie kończy. Dokładnie sześć godzin później, również na A22, doszło bowiem do kolejnego najechania na tył. Tym razem miał to zdarzenie miało miejsce nieopodal miasta Sterzing (po włosku Vipiteno), ledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Austrią. Tym razem uczestniczyły w tym dwie ciężarówki marki Iveco: nowszy S-Way z naczepą-cysterną i ładunkiem tłuszczu zwierzęcego, a także starszy Stralis, ciągnący platformę z kłonicami i przewożący ładunek drewna.

Iveco Stralis uderzyło w poprzedzającą cysternę lewym bokiem nadwozia. Ponadto przewożone drewno przebiło ścianę ochronną na naczepie i przesunęło się na kabinę ciągnika. Pojazd został więc zmiażdżony także od tyłu, co nie dało kierowcy żadnych szans na przeżycie. Jak podały służby ratunkowe, mężczyzna poniósł śmierć już na miejscu zdarzenia. Kierowcy Iveco S-Way nic poważnego na szczęście się nie stało.

Akcja ratunkowa miała szczególnie skomplikowany przebieg. Chcąc usunąć z drogi wrak Stralisa, strażacy musieli najpierw pociąć i przeładować drewno. Trwało to aż do późnych godzin nocnych, z udziałem strażackiej ciężarówki z żurawiem. Tłuszcz zwierzęcy wylał się też z cysterny na drogę i nadzór nad akcją musiała sprawować agencja do spraw ochrony środowiska. Autostrada A22 w kierunku południowym raz jeszcze musiała zostać zamknięta i na granicy powstały duże utrudnienia.

Zdjecia: Landesfeuerwehrverband Südtirol