38 km kolejki na autostradzie do Dover – kierowcy mówią o wielu problemach

Zaczniemy od filmu, bo ten mówi więcej niż tysiąc słów:

Kolejka z nagrania liczyła 24 mile, a więc około 38 kilometrów. Wszystkie zebrane w niej ciężarówki uczestniczyły w tak zwanej „Operacji Brock”, a więc ustawiono je na autostradzie M20, by tam oczekiwały na wolny przejazd w kierunku Dover. Jak natomiast relacjonują sami kierowcy, można w ten sposób odstać nawet i 20 godzin. Normy czasu pracy są przy tym oczywiście nie do spełnienia, nie wspominając o nerwach i stratach finansowych. Brakuje też normalnego zaplecza sanitarnego, a dodatkowym źródłem irytacji może być obsługa kolejki, pilnująca bardzo małych odstępów.

Jako główne wyjaśnienie dla tej sytuacji podaje się dalsze wstrzymanie rejsów przez firmę P&O Ferries. Niemniej wśród kierowców można też usłyszeć o innych problemach, również przyczyniających się do promowego paraliżu. To między innymi przyznawanie pierwszeństwa samochodom osobowym oraz autokarom, które pojawiają się w Dover w coraz większych ilościach. Miało wręcz dochodzić do sytuacji, w których to auta osobowe ustawiano w „rajkach” DFDS dla ciężarówek. Wiele wskazuje też na to, że w najbliższych dniach takie zjawisko się nasili. Na dni 8-10 kwietnia przewidziano bowiem gwałtowny wzrost ruchu pasażerskiego, w związku ze zbliżającą się Wielkanocą. Czytelnik Damian zwrócił natomiast uwagę na nieefektywne ładowanie promów po stronie brytyjskiej. O ile jednostki wypływające z Calais zwykle wyładowane są w stu procentach, to promy odchodzące z Dover często mają na pokładzie wiele wolnej przestrzeni. Mówiąc więc krótko, wystarczyłaby poprawa organizacji, by całą sytuacja była dla kierowców znacznie mniej dotkliwa.