Mandaty na 27 tys. zł dla kierowcy ciężarówki – dobowy czas przekroczył o dwie doby

W czasie jednej, polskiej kontroli drogowej serbski kierowca miał otrzymać mandaty na łączną kwotę 27 150 złotych. Nie, to nie błąd, mowa o ponad dwudziestu siedmiu tysiącach złotych, a więc kwocie, na którą kierowca będzie musiał pracować przez wiele miesięcy. Wszystko zaś przez rekordowe naruszenia, które stwierdzono po kontroli tachografu.

W momencie zatrzymania, pod Łosicami na DK19, Serb przewoził ładunek fasoli z Kirgistanu do Serbii. Jak natomiast wykazało sprawdzenie karty z tachografu, w tygodniu poprzedzającym kontrolę mężczyzna zupełnie ignorował obowiązek odbywania odpoczynków dobowych. Tak dla przykładu, od środy do soboty najdłuższy nieprzerwany postój liczył 4,5 godziny, a w czwartek najdłuższy postój nie trwał nawet 2 godzin.

O tym jak bardziej złamano przy tym przepisy, może świadczyć poniższy fragment komunikatu. Dla osoby nieobeznanej z branżą transportowa może on brzmieć wręcz absurdalnie, wszak dobowy czas pracy został przekroczony o… ponad dwie doby:

Kontrolowany kierowca m.in. przekroczył 10-godzinną normę czasu jazdy dziennej o 53 godz. i 27 min. oraz o 22 godz. i 16 min. Oprócz tego przekroczył też dwutygodniowy czas jazdy o 47 godz. i 52 min. oraz przekroczył tygodniowy czas jazdy o 18 godz. i 54 min. Kierowca przekroczył również czas jazdy ciągłej bez wymaganej przerwy m.in. o 15 godz. i 6 min. oraz o 7 godz. i 10 min. Znacznie za długi czas jazdy spowodował też skrócenie odpoczynku dziennego m.in. o 8 godz. i 44 min. oraz skrócenie odpoczynku tygodniowego m.in. o 8 godz. i 15 min. Kierowca dopuścił się rażącego nieprzestrzegania norm socjalnych i tym samym stwarzał zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Kontrola zapisów z karty kierowcy do tachografu wykazała także, że kierowca wielokrotnie nie wprowadzał na nią wpisów dotyczących symboli państwa rozpoczęcia lub zakończenia dziennego okresu pracy.

A teraz rzecz najbardziej emocjonująca, czyli kara. Jak wiadomo, przekraczanie czasu pracy jest w przypadku kierowców karane mandatami, a wartości tych mandatów mogą się sumować. Stąd też łączna kwota 27 150 złotych, którą postanowiono nałożyć tutaj na kierowcę. Co więcej, jako że mowa o kierowcy zagranicznym, miały to być mandaty gotówkowe, do opłacenia na miejscu kontroli. Kierowca odmówił jednak przyjęcia takiej kary i skorzystał z prawa do przekazania sprawy do sądu. Z jednej strony, jak pokazuje praktyka, coś takiego może skutkować raczej podwyższeniem kary niż jej zmniejszeniem. Druga strona jest jednak taka, że Serb – jako obywatel państwa spoza Unii Europejskiej – może spróbować ucieczki przed polskim wymiarem sprawiedliwości, po prostu unikając naszego kraju. Wówczas w dużej mierze oznaczałoby to pożegnanie z międzynarodówką.

Inaczej wygląda sprawa w przypadku firm, które objęte są limitem maksymalnej kary przy kontroli drogowej. Serbski przewoźnik musi więc wpłacić kaucję na poczet przyszłej kary, której wartość ma wynosić 16 tys. złotych. Do czasu odnotowania tych pieniędzy, jego pojazd ma pozostać na parkingu strzeżonym, w formie zabezpieczenia.

A na koniec podsumujmy sobie pewien dobitny fakt – kierowca okazał się ponosić blisko dwukrotnie większą odpowiedzialność finansową od przewoźnika, choć forma wykroczenia niemal na pewno była związana z organizacją pracy w firmie. Naprawdę trudno oprzeć się przy tym wrażeniu, że polskie przepisy są po prostu niesprawiedliwie sformułowane.

Źródłowy komunikat WITD Radom znajduje się tutaj.