MAN TGX podpięty pod pierwszą ładowarkę MCS – 300 kilometrów w 30 minut

Przymusowe postoje pod ładowarkami to jeden z głównych problemów elektrycznego transportu. Wskazuje na to chociażby norweski raport w 2022 roku, według którego straty związane z postojami pod ładowarką są niemalże porównywalne z kosztami samej energii elektrycznej. Jeśli więc transport faktycznie ma przesiąść się z oleju napędowego na prąd, potrzebne są bardzo, ale to bardzo szybkie ładowarki. I właśnie tutaj dochodzimy do premiery z ubiegłego tygodnia.

Po kilku latach zapowiedzi, MAN zaprezentował w Monachium megawatowy system ładowania, w skrócie zwany jako MCS. To technologia, w której ładowarki, przewody oraz gniazda z ciężarówek będą w stanie obsłużyć prąd o mocy dochodzącej do 1000 kW. Mowa więc o ładowaniu nawet kilkukrotnie szybszym niż to dostępne dzisiaj na publicznych stacjach.

W czasie uroczystej premiery, która odbyła się 21 marca, przy udziale lokalnych polityków, MAN podpiął przewód MCS do elektrycznej wersji modelu TGX, przygotowywanej aktualnie do seryjnej produkcji. Co prawda nie uzyskano przy tym pełnych 1000 kW, ale udało się dojść do ponad 700 kW, przy natężeniu 1000 A. W praktyce to oznacza, że po 30 minutach takiego ładowania ciągnik mógłby dysponować zasięgiem na około 300 kilometrów jazdy z naczepą oraz ładunkiem.

MAN zapowiada starania, by do 2030 roku w Europie znalazło się 30 tys. ładowarek MCS, przeznaczonych dla samochodów ciężarowych. Z tego w samych tylko Niemczech mają pojawić się 4 tys. egzemplarzy. Zamysł jest przy tym taki, by kierowcy korzystali z ultraszybkiego ładowania w czasie 45-minutowych przerw, uzyskując przy tym zasięg na kolejne 4,5 godziny jazdy.