Lotniskowy ciągnik jechał pod prąd autostradą – śmiertelne, czołowe zderzenie

Zdjęcia nadesłał Czytelnik Maciej

Na niemieckiej autostradzie A7, nieopodal Ulm, doszło minionej nocy do czołowego zderzenia. Jego sprawcą okazał się pijany kierowca, który wjechał na autostradę pod prąd, prowadząc bardzo specyficzną formę ciężarówki.

49-latek mężczyzna, mający we krwi ponad 2 promile alkoholu, wsiadł za kierownicę krótkiego ciągnika, jakie zwykle wykorzystuje się na lotniskach, przy transporcie bagażu. Pojazdy te, choć niewielkie wymiarami, mają naprawdę wytrzymałą konstrukcję, zwłaszcza w zakresie osi i metalowych zderzaków. Na pusto potrafią więc ważyć od 3 do 6 ton, a dopuszczalna masa całkowita ich zestawów, z uwzględnieniem kilku przyczep, nierzadko przekracza nawet 20 ton.

Sprzęt tego typu oczywiście nie może poruszać się po publicznych drogach. Zakres przełożeń uniemożliwia mu też osiąganie wyższych prędkości, przekraczających poziom 20-30 km/h. Mimo to nietrzeźwy kierowca skierował swój ciągnik na autostradę A7, dodatkowo wjeżdżając na nią w niewłaściwy sposób i rozpoczynając przejazd pod prąd.

Niestety, tego zagrożenia nie zdołał zauważyć 67-letni taksówkarz, prowadzący Mercedesa na rejestracjach z Ulm. Jego auto zderzyło się czołowo z ciągnikiem, a różnica w masie oraz konstrukcji pojazdów okazała się śmiertelna w skutkach. 67-latek trafił bowiem do szpitala w bardzo ciężkim stanie, a po krótkiej hospitalizacji lekarze stwierdzili jego zgon. 

Za to kierowca ciągnika doznał tylko niegroźnych obrażeń. Wkrótce powinien on wyjść ze szpitala, a policja zamierza oskarżyć go o nieumyślne spowodowanie śmierci, zagrożone w Niemczech karą do 5 lat więzienia. Mężczyzna ma też odpowiedzieć za finansowe szkody, wstępnie określone na około 30 tys. euro.