Kolejny ciągnik na mieszankę oleju napędowego z wodorem – testy tańszej ekologii

Fot. Haesaerts

Kilkanaście lat temu pojawiła się moda na ciężarówki z instalacjami LPG. Kolejnym etapem, związanymi z niemieckim wyjątkiem od opłat drogowych, były diesle dodatkowo spalające CNG. Dzisiaj natomiast, w dobie walki z emisją CO2 rodzi się nowa technologia. Jest to łączenie oleju napędowego z wodorem.

Pierwszą taką ciężarówkę prezentowałem w październiku. Przygotowano ją na bazie Forda F-Maxa i przekazano do belgijskiej firmy transportowej Van Moer Logistics. Pojazd na rok trafił do testowego użytku w marketowej dystrybucji, obsługując popularną, belgijską sieć sklepów Delheize. A teraz pojawiła się informacja o kolejnym egzemplarzu, który będzie pracował w transporcie ładunków płynnych, przy użyciu kontenerów-cystern. Samochód wykona to w barwach Haesaerts, również pochodzącej z Belgii.

Testy u dwóch przewoźników jednocześnie mają przyspieszyć prace nad tą nową technologią Jakie natomiast mają być główne zalety? Mowa tutaj o ogromnych korzyściach ekologicznych, osiągniętych bez wydawania absurdalnych kwot i bez rezygnowania z elastycznego zasięgu.

F-Max zmodyfikowany przez firmę CMB.TECH ma kosztować nawet 70 procent mniej niż ciężarówki całkowicie wodorowe. Wykorzystuje przy tym seryjny, 12,7-litrowy silnik spalinowy, o charakterze wysokoprężnym. Spalana przez niego mieszanka w nawet 80 procentach może składać się w wodoru, a to oznacza równie duże wyeliminowanie emisji gazów cieplarnianych. Zasięg na takiej mieszance wyniesie do 500 kilometrów, a zbiorniki wodoru umieszczone są za kabiną. Jeśli natomiast wodór się skończy, będzie można jechać na samym dieslu, osiągając nawet 3000 kilometrów zasięgu.

Pierwszy egzemplarz, prezentowany w październiku: