Kierowca wypił truciznę w czasie kontroli – chińska sprawa z satelitarnym śledzeniem

W Chinach wybuchła afera dotycząca nadzoru nad kierowcami ciężarówek. To efekt samobójstwa popełnionego przez kierowcę w czasie drogowej kontroli. Co też ciekawe, wszystko dotyczy systemu śledzenia, przypominającego połączenie tachografów z polskim systemem nadzoru nad ładunkami wrażliwymi SENT.

Tragedia rozegrała się 5 kwietnia, w miejscowości Fengrun w północno-wschodnich Chinach. Do kontroli zatrzymano tam 51-letniego kierowcę ciężarówki, który okazał się mieć wyłączony system satelitarnego śledzenia Beidou. Jazda z takim śledzeniem jest obowiązkowa dla wszystkich kierowców autobusów, największych ciężarówek oraz pojazdów przewożących materiały niebezpieczne. Zwykle odbywa się to poprzez smartfon z odpowiednią aplikacją i tak też miało być w omawianym przypadku.

Dla wyjaśnienia dodam, że takie satelitarne śledzenie Chińczycy stosują od około dekady. Wprowadzono to dla poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, mając nadzieję, że śledzeni kierowcy rzadziej złamią przepisy, a także przestaną jeździć w skrajnym przemęczeniu. Satelitarne dane pozwalają bowiem odtworzyć ruch ciężarówki, zarówno w ramach drogowej kontroli, jak i po ewentualnym wypadku. Jeśli natomiast chodzi o kary, to za jazdę z wyłączonym śledzeniem kierowca może zapłacić od 2 do 5 tys. juanów. W przeliczeniu to od 1,1 do 2,8 tys. złotych. Dla porównania, średnia pensja chińskiego kierowcy wynosiła w 2020 roku 6 tys. juanów, czyli 3,4 tys. złotych.

Właśnie takie oszustwo zarzucono mężczyźnie zatrzymanemu w Fengrun. Jego urządzenie miało nie łączyć się z siecią nieprzerwanie od grudnia 2020 roku. Służby kontrolne ściągnęły ciężarówkę na parking i rozpoczęły formalności w celu wystawienia kary. Tymczasem kierowca oddalił się do pobliskiego sklepu, kupując tam chemiczny środek owadobójczy. Wrócił z nim do ciężarówki i zapytał funkcjonariuszy o wysokość kary. Gdy natomiast przedstawiono mu mandat na 2 tys. juanów (1,1 tys. złotych, czyli 1/3 średniej wypłaty), mężczyzna otworzył kupioną truciznę i bardzo szybko ją wypił.

Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, które przetransportowało kierowcę do szpitala. Niestety, pomimo podjęcia prób ratowania życia, 51-latek zmarł przed końcem doby. W międzyczasie znaleziono też post, który mężczyzna opublikował w internetowej grupie dla kierowców ciężarówek, tuż przed tragedią. Były to następujące słowa: Mam 51 lat i jestem kierowcą ciężarówki od 10 lat. Nie udało mi się odłożyć wielu pieniędzy, a zamiast tego doznałem wielu chorób. Dzisiaj zatrzymali mnie w Fengrun, twierdząc, że moi Beidou było wyłączone. Jako kierowca skąd mógłbym o tym wiedzieć?

Gdy teraz sprawa trafiła do mediów, przedstawiono kilka dodatkowych faktów. Sam operator systemu satelitarnego przyznał, że tak długi okres bez połączenia mógł mieć dwie przyczyny: odłączenie w związku z nieopłaconymi rachunkami lub problem techniczny ze sprzętem. Znana jest też wersja przewoźnika, który zatrudniał kierowcę. Stwierdził on, że nie ma bezpośredniego nadzoru nad smartfonami pracowników, więc może reagować tylko na awarie zgłaszane przez kierowców. W tym przypadku kierowca niczego zaś nie zgłosił.

Czy więc ktokolwiek poniesie tutaj konsekwencje? Na razie wydaje się to mało prawdopodobne. Niemniej nawet w chiński mediach pojawiły się głosy krytyki wobec zasad przeprowadzanych kontroli. Podkreśla się, że powyższa sprawa powinna zostać poprzedzona dochodzeniem, która dokładnie sprawdziłoby przyczynę braku sygnału, weryfikując ewentualną winę kierującego.

Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.