Imigranci weszli do naczepy przez dziurę w podłodze, a ukrywał ich ładunek papieru

To była chłodnicza naczepa z dziurą wyciętą w podłodze oraz nietypowo ustawionym ładunkiem. Wyraźnie przygotowano ją więc na obecność nielegalnych pasażerów.

Iveco Stralis z naczepą jechało austriacką autostradą A4. Na zjeździe Bruck/Leitha West, tuż za węgierską granicą, pojazd zatrzymał się, a z jego wnętrza zaczęli uciekać ludzie. Jak się okazało, byli to nielegalni imigranci z Syrii, Iraku oraz Turcji, wcześniej przebywający na terenie Rumunii.

Jak zeznali sami imigranci, było ich łącznie 43. Do naczepy mieli wejść właśnie w Rumunii, poprzez specjalną dziurę w podłodze. Z myślą o ich obecności odpowiednio ułożono też ładunek. Pojazd przewoził papier w zwojach, lecz w środkową część naczepy pozostawiono pustą. Na samym tyle ułożono zaś zwoje jeden na drugi, by w czasie szybkiej kontroli nikt nie mógł zajrzeć do wnętrza.

Część imigrantów na pewno zdołała uciec, jako że Austriacy zatrzymali tylko 38 osób. Wśród nich była szóstka dzieci, a także spora grupa osób znajdujących się w złym stanie. Po drodze zdarzały się przypadki omdlenia, gdyż wewnątrz chłodni najzwyczajniej brakowało tlenu. Dlatego też imigranci sami chcieli uciekać tuż za węgierską granicą.

Za ten nielegalny przejazd, imigranci mieli zapłacić przemytnikom od 6 do 8 tys. euro za osobę.A co z kierowca przewożącej ich ciężarówki? 51-letni Turek został już aresztowany i podejrzewa się go o świadomy udział w przemycie osób. Przy okazji ustalono, że manipulował on działaniem tachografu, a okazane dokumenty transportowe zostały sfałszowane.

Zdjęcia opublikowała policja i przedstawiają one omawiany pojazd.