Ekstremalny transport zatrzymany dopiero po dwóch kontrolach – „kiedyś tak się jeździło”

W ponad siedmioletniej historii strony prezentowałem wiele skrajnie przeładowanych Iveco Daily. Czegoś takiego nie widziałem jednak jeszcze nigdy.

Stwierdzenie, że tylny zderzak szurał po jezdni, nie było tutaj żadną przesadą. Ładunek drewna wystawał na kilka metrów, a mimo to nie został oznakowany. W całym oświetleniu działała tylko jedna żarówka, odpowiedzialna za światło mijania. A do tego doszły rozbite klosze, rdza oraz wyeksploatowane opony.

Jak to stwierdził 64-letni kierowca, „kiedyś tak się jeździło”. Był też na tyle odważny, że po pierwszym zatrzymaniu postanowił złamać zakaz dalszej jazdy. W efekcie kolejny mandat otrzymał już kilkaset metrów dalej. Stąd też wyjątkowo wysoka kwota mandatów, oczywiście jak na pojazd do 3,5 tony. Łącznie kary przekroczyły 2000 złotych, a z miejsca drugiej kontroli Iveco odjechało dopiero po wezwaniu lawety.

Niestety była to kontrola policyjna, a nie wyspecjalizowanego w takich sprawach ITD. Nie ma więc informacji o masie pojazdu oraz źródle tylnego pochylenia. Nie wiadomo, czy był to efekt skrajnie ciężkiego towaru, czy może ekstremalnie zużytego zawieszenia.

Oto komunikat Małopolskiej Policji:

Policjanci zatrzymali do kontroli samochód dostawczy, który z uwagi na opłakany stan techniczny był już wcześniej niedopuszczony do ruchu. Kierujący zbagatelizował zakaz dalszej jazdy i za kilkaset metrów dalej został ponownie zatrzymany. Kontrole zakończyły się mandatami karnymi na ponad 2000 złotych a samochód odjechał na lawecie.

W poniedziałek przed południem (19.04.br.) w Suchej Beskidzkiej policjanci drogówki zauważyli samochód dostawczy marki Iveco, który poruszał się bez włączonego przedniego oświetlenia. W czasie kontroli policjanci zwrócili też uwagę na sposób przewożenia długich desek, które wystawały poza tylną płaszczyznę obrysu pojazdu ponad pół metra i nie były w żaden sposób oznaczone. Dalsza kontrola furgonetki wykazała, że jedyną sprawną żarówką w pojeździe była żarówka przedniego światła mijania. Część kloszy oświetlenia Iveco była uszkodzona, opony zużyte a zawieszenie niesprawne albo przeciążone. Nieodpowiedzialnym kierowcą pojazdu okazał się 64-letni mieszkaniec powiatu suskiego, który tłumaczył swoje zachowanie, „że kiedyś tak się jeździło”.

Policjanci sprawdzając pojazd w centralnej ewidencji pojazdów ustalili, że samochód miał już wcześniej zatrzymany dowód rejestracyjny i jest niedopuszczony do ruchu. Mundurowym nie pozostało nic innego jak ukarać kierowcę za swoje nieodpowiedzialne zachowanie mandatami karnymi złamanie zakazu jazdy pojazdem, nieoznaczenie ładunku w odpowiedni sposób. Zakazali mu dalszej jazdy i zasugerowali przeładowanie przewożonego ładunku oraz przy pomocy lawety przewiezienie dostawczaka w miejsce przeprowadzenia niezbędnych napraw potrzebnych do uzyskania przeglądu technicznego.

Kierowca nie zastosował się do poleceń funkcjonariuszy i kiedy tylko odjechali po kontroli, ruszył w dalszą drogę. Nie trwała ona długo, gdyż kilkaset metrów dalej, w Stryszawie, patrol ruchu drogowego ponownie zatrzymał kierowcę, któremu zostały wypisane kolejne mandaty karne, tym razem także za niezastosowanie się do wcześniejszych poleceń. Tym razem policjanci dopilnowali, by na miejsce dotarła laweta.

Kierowca uzbierał tego dnia mandaty na ponad 2000 zł.