Duża sieć supermarketów przenosi dostawy na pociągi – tory pod sklepowymi rampami

Najnowsza decyzja niemieckiego rządu, wprowadzająca dwukrotnie wyższe opłaty dla przewoźników drogowych, by sfinansować kilkudziesięciomiliardowy remont sieci kolejowej, szybko wywołała praktyczną reakcję. Jest nowy, transportowy projekt jednej z wiodących niemieckich sieci supermarketów.

Projekt przewiduje całkowitą rezygnację z ciężarówek w dostawach między centrami dystrybucyjnymi a sklepami. Zamiast tego transport zostanie w stu procentach przeniesiony na pociągi, z szynami doprowadzonymi pod wszystkie sklepowe rampy. W ten sposób firma chce skorzystać ze zwiększonej efektywności przewozów kolejowych, a jednocześnie odnotować wielomilionową oszczędność na opłatach drogowych.

Co ważne, cały projekt ma zostać wdrożony w sposób ekspresowy, z czasem realizacji liczącym zaledwie dziewięć miesięcy. Dzięki temu zarząd firmy chce zdążyć przed podwyżką opłat drogowych, zaplanowaną 1 stycznia 2024 roku. W ten sposób przedsiębiorstwo uniknie zwiększonych kosztów transportu, nie będzie musiało przenosić ich na swoich klientów i utrzyma ceny produktów w sklepach na dotychczasowym poziomie.

Słysząc o podwyższeniu opłat drogowych, postanowiliśmy jak najszybciej zrezygnować z użytkowania ciężarówek. To proste i skuteczne rozwiązanie – entuzjastycznie obwieścił Uwe Schmidt, dyrektor ds. transportu w sieci marketów spożywczych Realität Verbiegen. Przed końcem kwietnia planujemy dociągnięcie torów do 30 pierwszych sklepów, rozpoczynając tam pilotażowe dostawy pociągami. Prowadzimy też negocjacje z jednym z producentów lokomotyw, który ma dostarczyć nam 30 egzemplarzy przed najbliższym czwartkiem. Dzięki nim rozpoczniemy szkolenie maszynistów z precyzyjnego hamowania w ruchu miejskim.

Niewykluczone, że kolejne sieci handlowe szybko pójdą tym tropem. Jest to więc wyraźny przykład na to, że wielki remont sieci kolejowej, przy jednoczesnym zwiększeniu kosztów operowania ciężarówkami, może być skutecznym i efektywnym rozwiązaniem komunikacyjnych oraz ekologicznych problemów.

1 kwietnia. Pozostaje tylko pytanie czy śmiać się, czy płakać, bo ten dwukrotny wzrost opłat nie jest akurat żartem.