Dramat w Anglii trwa – kierowcy protestują, a testów nadal nie można się doczekać

Tysiące kierowców z nadzieją czekało na dzisiejszy poranek. Przywrócenie ruchu promowego między Wielką Brytanią a Francją miało pozwolić im na upragniony powrót do domów. Kwestia testów na koronawirusa skomplikowała jednak sytuację na tyle, że ciężarówki nadal tkwią w miejscu, a kierowcom coraz bardziej puszczają nerwy.

Świat obiega nagranie z Dover, gdzie grupa wściekłych kierowców ruszyła na policyjną blokadę. Mówi się też o proteście, który kierowcy zorganizowali na drodze A299 nieopodal lotniska Manston. Frustrowani oczekiwaniem postanowili wyjść na jezdnię i uniemożliwić ruch samochodów w obu kierunkach. W ten sposób chcą zwrócić więcej uwagi do swojej sytuacji i skłonić Brytyjczyków do szybszego działania. A przy okazji zaczyna rodzić się pytanie, kiedy cała ta sytuacja doprowadzi do tragedii. W końcu komuś nerwy mogą bowiem puścić na tyle, że nie obędzie się bez osób poszkodowanych…

Tak naprawdę nie do końca wiadomo jak sytuacja wygląda obecnie. Z jednej strony Anglicy zapowiadają, że dysponują odpowiednią ilością szybkich testów i przerzucają je w miejsca postoju kierowców. Z drugiej strony, sami kierowcy twierdzą, że testy do nich nie docierają. Zatory nadal nie są rozładowywane, a na pomoc nie mogą liczyć nawet ci kierowcy, którzy na własną rękę udają się do punktu z testami w Folkestone. Tam pada bowiem odpowiedź, że poddanie się testowi wymaga wcześniejszego umówienia.

Jedno jest przy tym pewne – kierowcy nadal pozostawieni są sami sobie lub mogą ewentualnie liczyć na bezinteresowną pomoc swoich rodaków. Dostęp do zaplecza sanitarnego jest ledwie minimalny, podobnie jak dostawy żywności i wody.